wtorek, 3 grudnia 2013

Doniesienia ze studia nagrań

Chyba na wstępie powinnam przeprosić, że nie udało mi się zrobić tego wpisu wczoraj, ale zaraz opiszę Wam cały wczorajszy dzień i może uda mi się Was udobruchać :)
Niedzielę zaczęłam o 4:30 rano bo na szóstą szłam do pracy. Skończyłam o 14 - tej i pojechałam prosto do studia.
Kiedy weszłam nagrywany akurat był pierwszy z trzech wokalistów. Chociaż nie wiem jak określa się rapujących chłopaków, mam nadzieje, że słowo wokalista ich nie wkurzy :P
Pierwszy nagrywany był Atłas ze składu hip-hopowego Nie Ma Lekko.
Na zdjęciu obok na drugim planie możecie zobaczyć jak wygląda produkujący się do mikrofonu Atłas ;) Okazało się, że nagrywanie w profesjonalnym studiu nie jest wcale takie proste. Stresik dopadł nawet tych na codzień twardych facetów ;)
Na pierwszym planie zdjęcia zamieszczonego obok mamy twarz Eweliny Karlińskiej. To wokalistka którą mogliście już usłyszeć w kawałku Macieja Malinowskiego (mojego męża) pod tytułem "Hunter". Kiedy wszystko było już przygotowane do nagrywania kawałka w którym śpiewać będzie właśnie Ewelina pojawił się problem. Prawie nie dająca wcześniej o sobie znać chrypka okazała się być złośliwa do tego stopnia, że nagranie tego wokalu musieliśmy przełożyć na inny termin. Teraz życzymy Ewelinie dużo zdrowia i czekamy, aż jej głos wróci do normy :)

Kolejną ofiarą nagrań stał się Iwan ze wspomnianego już dziś przeze mnie składu NML.
Możecie zobaczyć na zdjęciu jak Iwan koncentruje się przed wejściem do dźwiękoszczelnej kabiny. Kawałek "La Chupacabra" do którego rapują Atłas i Iwan okazał się być dla chłopaków nie lada wyzwaniem. Mocny metalowy kawałek w niestandardowym stroju drop C okraszony ciężkimi riffami i jak się pewnie domyślacie nie należący do najwolniejszych kompozycji. To wszystko sprawiło, że chłopaki musieli dać z siebie 100 % mocy :)
Co ciekawe o głos Iwana wszyscy martwiliśmy się najbardziej, ponieważ zagrany dzień wcześniej koncert sprawił, że Iwan miał dość solidną chrypkę. Jednak w przypadku Iwana chrypa okazała się być dodatkowym atutem. Zresztą posłuchacie sami w finalnej wersji jak genialnie Bogdan Zasępa - inżynier dźwięku, wykorzystał tę małą niedyspozycję wokalną.
A jak wyglądało moje przygotowywanie do nagrywania, zobaczcie sami.

Pełne skupienie widać na mojej twarzy nawet na tym nieostrym zdjęciu ;) Ciężko jest się nie stresować, kiedy otaczają cię profesjonaliści, którzy naprawdę znają się na tym co robią.

A na zdjęciu po prawej stronie mamy sprawcę całego tego "zamieszania", czyli autora płyty Macieja Malinowskiego, prywatnie mojego męża. Jego też nie ominęło nagrywanie. W końcu oprócz tego, że skomponował wszystkie kawałki to jeszcze jest odpowiedzialny za nagranie wszystkich partii gitar. Tu możemy obserwować nagrywanie solówki do naprawdę mocnego kawałka. To już nie były przelewki, tu prędkość jest naprawdę duża. Ale jak widać dla Maćka to nie jest większy problem :)

Wspomniałam Wam wcześniej o Bogdanie Zasępie który jest właścicielem studia nagrań w którym mieliśmy przyjemność wczoraj gościć. Bogdan jest nie tylko świetnym muzykiem, ale przede wszystkim ma niesamowity słuch muzyczny dzięki czemu potrafi uchwycić piękno każdego dźwięku. Dzięki jego pomocy każdy kawałek będzie miał niepowtarzalne brzmienie.



Tak właśnie wyglądał wczorajszy dzień. Przed nami jeszcze mnóstwo muzycznej pracy, ale już teraz ja osobiście jestem dumna z tego co udało nam się osiągnąć. Uwierzcie mi, że warto czekać na tę płytę. Zresztą mogę już poinformować, że tytuł debiutanckiego krążka Macieja Malinowskiego nosić będzie tytuł " Roots and Dust".
Może nie jestem obiektywna, ale widzę ile serca wszyscy muzycy wkładają w nagrywanie swoich ścieżek i jednego jestem pewna - ta płyta będzie niepowtarzalna. Mieszanka wielu stylów i gatunków muzycznych pokazuje, że dla nas nie ma granic, w muzyce nic nas nie ogranicza. I to jest właśnie największy atut pracy z Maćkiem i Bogdanem - w tym co robimy wyrażamy siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz