czwartek, 12 grudnia 2013

Nie ma rzeczy niemożliwych ...

Każdy dzień niesie z sobą nowe wyzwania. Staramy się im sprostać na miarę własnych możliwości.
Ale kiedy ktoś nam mówi, że to niemożliwe, albo że na pewno nam się nie uda, to zbieramy siły dosłownie z kosmosu i udowadniamy że chcieć znaczy móc.
A co byście powiedzieli na propozycję zagrania koncertu na Antarktydzie? Ewentualnie może chcielibyście dołączyć do małej grupy fanów, którzy na koncert swojego ukochanego zespołu jadą na kontynent, który prawie w całości położony jest na strefie podbiegunowej?
Nie ma rzeczy niemożliwych - udowodniła to Metallica grając koncert właśnie na Antarktydzie.
Wydarzenie to miało miejsce 8 grudnia, jak się domyślacie w dość mroźnych okolicznościach przyrody, ale za to przy gorącym wsparciu garstki fanów.
Chłopaki z zespołu Metallica udostępnili krótki filmik z tego koncertu, więc zobaczcie jak się łamie wszystkie możliwe bariery :)


Jako że jestem jeszcze w trakcie urlopu to miałam możliwość prześledzić nowości na portalach muzycznych i natrafiłam na ciekawy zespół. Być może już o nim słyszeliście, bo zespół wydał w lipcu swój czwarty studyjny album. Dla mnie to świeże odkrycie więc się podzielę z Wami zdobytą o nich wiedzą.
Zespół nazywa się EDITORS i pochodzi z Wielkiej Brytanii. Panowie poznali się na studiach i kiedy zauważyli, że mają podobne zainteresowania postanowili założyć zespół.
Zadebiutowali kawałkiem "Bullets", który został wydany jako singiel przez Kitchenware Records w limitowanej edycji tysiąca sztuk.


Panowie określają gatunek muzyki, który uprawiają jako indie rock, ja bym do tego dodała naleciałości westernowe. O co mi chodzi usłyszycie sami, w jednym z kolejnych prezentowanych przeze mnie kawałków tego zespołu. 
O debiutującym zespole Editors szybko usłyszeli spece od wyłapywania młodych talentów. Kawałek "Bullets" był bardzo często odtwarzany w rozgłośniach radiowych co przyczyniło się do niemałego sukcesu zespołu.
Wydany dwa miesiące później utwór "Blood" w pierwszym tygodniu istnienia na rynku, sprzedał się w ponad 5 tysiącach kopii.


Jak widzicie Panowie dość szybko wspinali się po szczebelkach muzycznej kariery. Po wydaniu debiutanckiej płyty zdobyli nawet nominację do nagrody Mercury.
A co na chwilę obecną słychać w zespole?
Jak już wspomniałam na wstępie w lipcu tego roku Panowie wydali swój czwarty album "The Weight Of Your Love".
Czytając recenzje tej płyty trudno doszukać się jakichkolwiek słów krytyki. I rzeczywiście słuchając tego albumu możemy liczyć nie tylko na dawkę mocnych dźwięków, ale i na chwile wzruszeń pełnych emocji. 
Chłopaki mają też bardzo fajne podejście do tego co tworzą. Nie jest to łatwa muzyka, ale jak słusznie zauważyli członkowie Editors: "Mamy kawałki, które są mroczne i agresywne, ale mamy też lżejsze brzmienia. Często poruszamy trudne tematy i lubimy podawać je w łagodny sposób i w pięknej oprawie. To jak yin i yang, takie idealne połączenie. Jeśli wybierzesz się na nasz koncert, przekonasz się, że ludzie śpiewają z nami trudne teksty i to, wbrew pozorom, podnosi ich na duchu".
Posłuchajcie kawałka "Formaldehyde" a przekonacie się jak specyficzna jest ich muzyka a przy okazji zrozumiecie co miałam na myśli pisząc o westernowych naleciałościach.


Mam nadzieje, że dzisiejszy wpis nastroi Was pozytywnie na resztę dnia.
Ja staram się ostatnio zmienić nastawienie do świata z "nic mi się nie udaje" na "jeszcze udowodnię Wam i samej sobie, że dam radę". Trzymajcie za mnie kciuki ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz