Dziś mam dla Was perełkę spod pióra Michała Kołodzieja, który to był gościem ostatniego w tym roku metalowego koncertu w TFP.
Impreza Silent Night Metal Night pod patronatem Sober Rock Canal odbyła się 27 grudnia, a co tam się działo przeczytacie poniżej.
Pewnej cichej i
mroźnej nocy w świętym mieście Częstochowa, grupa koneserów
dobrego kolędowania spotkała się w Teatrze from Poland na
poświątecznym koncercie. Jednak zamiast tradycyjnych „Sztile
Nacht” i innych pastorałek tego wieczora królował
METAL! O świąteczną atmosferę zadbali kolędnicy z Alcoholocaust,
Offender, Raging Death i Morthus.
Zespołem rozpoczynającym
metalowe kolędowanie był Alcoholocaust. Trio młodych
częstochowskich muzyków grających ze sobą dopiero od pół roku. Dostali ciężkie zadanie rozgrzania publiczności
o dość wczesnej porze. Misje wykonali z nawiązką. Wsparcie
swojej ekipy wzmocnionej zziębniętymi ludźmi przybywającymi do
klubu dodała śmiałości muzykom. Chłopaki dobrze czuli się na
scenie i postawili na show. Już po pierwszym
kawałku publika została oblana piwem w stylu formuły 1.
W końcu nazwa zobowiązuje. Muzycznie Alcoholocaust wypadł
dobrze. Umiejętności prezentowane na scenie były duże a potencjał
drzemiący w chłopakach jest jeszcze większy. Uwieńczeniem
thrashowego koncertu był cover „Seek & Destroy”
Metallicy z czasów gdy jeszcze się nie skończyła oraz „Bite
it you scum” nieco zapomnianego lecz dalej inspirującego nowe
pokolenia artysty(?) GG Allina. Dobrze, że Alcoholocaust miał
okazję zaprezentować się większej liczbie słuchaczy. Mam
wrażenie, że zadziałała tutaj dobra i intrygująca nazwa
kapeli. Takie koncerty motywują do dalszej pracy i mam nadzieję, że
o Alcoholocauście jeszcze usłyszymy.
Druga grupa kolędników
to również lokalni grajkowie, a także gospodarze tego
„opłatkowego” spotkania. Grupa Offender to naprawdę godny,
uwagi młody zespół, nie tylko w kontekście lokalnej sceny. Ciężko
uwierzyć, że historia zespołu zaczęła się raptem w tamtym roku
ponieważ na scenie chłopaki prezentują bardzo dobry poziom w
każdym muzycznym aspekcie. Umiejętności im nie brakuje, ponieważ
każdy muzyk doskonale wie co robić ze swoim instrumentem, własny
repertuar brzmi dobrze (zarówno stare i nowe utwory), a na scenie
czują się bardzo swobodnie i wiedzą jak rozkręcić dobrą zabawę.
Dawka Speed metalu prezentowana przez zespół przypadła do gustu
coraz liczniej gromadzącej się w Teatrze from Poland publiczności.
W pamięci pozostanie basowe solo, po którym wbrew stereotypom
ludzie zamiast opuścić klub nawet klaskali. Mam nadzieję, że
chłopaki nie będą zwalniać tempa i dalej ciężko pracować.
Zapamiętajcie tą nazwę bo pewnie będzie jeszcze o
nich nie raz głośno!
Po tych lokalnych
scenicznych wyczynach przyszedł czas na gościnne występy
kolędników spoza Częstochowy. Na pierwszy ogień poszła śląska
grupa Raging Death. Zespół, który już wcześniej dał się poznać
tutejszej publiczności porwał wszystkich w ostry thrashowy młyn.
Koncert rozpoczął się lekkim falstartem z powodów technicznych co
spowodowało odpływ ludzi spod sceny. Na szczęście,
za sprawą mocy muzyki lub innych szatańskich sztuczek
zespół potrafił przyciągnąć ich z powrotem. W porównaniu do
poprzednich zespołów Raging Death to wręcz weterani ponieważ
grają ze sobą już kilka lat i posiadają o wiele większe
doświadczenie sceniczne. Widać było, że na częstochowskiej
scenie muzycy czują się dobrze, podkręcając licznie zgromadzoną
publiczność do „rozpierdolenia” tego i owego. Obecnie Raging
Death przeżywa ważny moment w swojej karierze, ponieważ lada
dzień ma pojawić się ich debiutancka epka. Warto śledzić ich
facebookowy profil, do czego zachęcał wokalista, aby sprawdzić jak
zespół brzmi w studyjnych nagraniach. Na żywo jest moc.
Potwierdzone info.
Niczym karp podczas
wigilii tak daniem głównym dla uczestników koncertu silent night…
METAL NIGHT! był występ warszawskiej black/death metalowej grup
Morthus. Po wyłączeniu, niektórych scenicznych reflektorów było
wiadomo, że ten koncert będzie mocno różnił się od pozostałych
występów. Widać było, że część osób przybyła tego zimnego
wieczoru do popularnego TFP, specjalnie dla nich. O ile podczas
grania poprzednich kapel część publiczności namiętnie uprawiała
Alcoholocaust to tym razem niemal wszyscy odmeldowali się pod sceną.
Niech zacznie się rytuał – tymi słowami rozpoczął
koncert wokalista Morthusa. Rytuał niezwykle ostry, agresywny i
bezkompromisowy. Goście ze stolicy zbierają żniwa po wydaniu
swojej debiutanckiej epki „The Abyss” i jak widać są one
niezwykle bogate. Publiczność odrobiła lekcję domową i
zdecydowanie żywiej reagowała na znane utwory z tego wydawnictwa.
Ostatnią kompozycją zaserwowaną przez Morthusa był cover zespołu
Kat „Diabelski Dom”. Klasyki polskiego metalu nigdy nie za
dużo, a w tym wykonaniu utwór nabrał dodatkowej mocy. Niestety
domagający się bisów tłum musiał obejść się smakiem, ponieważ
zespół tego wieczora wyczerpał już swój repertuar. Myślę, że
następnym razem, a taki z pewnością będzie po tak ciepłym
przyjęciu fanów, panowie z Morthusa pograją dla nas nieco dłużej.
Ten koncert z pewnością
był dopełnieniem świąteczno-szatańskiej atmosfery panującej
tego wieczoru w Teatrze from Poland. Warto pochwalić organizatorów
za dobre nagłośnienie, sprawne montowanie się poszczególnych
kapel i szybkie reagowania na pojawiające się problemy. Myślę, że
wielu osobom przydało się tego typu odreagowanie bożonarodzeniowych
traum. Dogodny termin, ciekawy skład opierający się na młodych i perspektywicznych zespołach oraz zwykła chęć dobrej zabawy
przyciągnęła do klubu sporą liczbę osób. Poświąteczno, przed
sylwestrowa wyrwa w kalendarzu została bardzo dobrze
zagospodarowana!