czwartek, 31 października 2013

Dla jednych tortury dla innych przyjemność.

Zastanawiając się nad tematem dzisiejszego wpisu pomyślałam, że czasem trzeba sięgnąć wgłąb swojej duszy żeby wydobyć z niej to czego szukamy.
Życie to tortura? Być może, ale jest pewne narzędzie tortur, które niegdyś fundowało bolesne rany, a dziś przynosi ukojenie. Żelazna dziewica, bo o niej mowa, było to pudło o kształcie dopasowanym do ciała ludzkiego, zaopatrzona w żelazne, dwuskrzydłowe drzwi. Używano go w średniowieczu do wykonywania kary na honorze.
Dziś możemy "żelaznej dziewicy" posłuchać i na pewno nie będzie to dla nas tortura.
Odwiedzamy dziś Londyn i za sprawą Steve'a Harris'a poznamy twórczość "żelaznej dziewicy" czyli zespołu Iron Maiden.
Historia tego zespołu sięga roku 1975 kiedy to basista Steve Harris zrealizował plan założenia swojej grupy. Nie da się skrócić historii tej grupy do potrzeb tego wpisu dlatego podejdziemy do tego inaczej. Skupimy się tylko na kilku utworach zespołu, które moim zdaniem najlepiej oddają jego charakter.
Mamy rok 1982 gdy w sklepach pojawia się singiel pod tytułem "Run To The Hills". Jest to pierwszy singiel zespołu w którym na wokalu pojawia się Bruce Dickinson.


Z różnymi fobiami musimy się w życiu zmagać. Jedni boją się myszy, inni pająków a jeszcze inni ciemności. I właśnie o strachu przed ciemnością który z czasem przeradza się w panikę opowiada kolejny utwór który chciałabym Wam przedstawić. "Fear of the Dark" znalazł się na  dziewiątej płycie zespołu, która wydana została 12 maja 1992 roku.


Po wielu kadrowych i nie tylko zawirowaniach wewnątrz zespołu w 2003 roku wydany zostaje trzynasty longplay "Dance of Death". Posłuchajcie tych niebanalnych dźwięków i słów.


Myślę, że Panowie z tego zespołu mają jeszcze wiele do przekazania swoim fanom. Wciąż się rozwijają a ich historia tworzy się na naszych oczach.

środa, 30 października 2013

"Muchy" w nosie...bo taki mam nastrój ;)

Prostota jest piękna.
Proste kształty zachwycają nas swoim pięknem, proste gesty znaczą więcej niż słowa, a proste słowa?
Muchy - to słowo klucz na dziś ;)
Poznań rok 2004. Spotkanie trzech mężczyzn Michała Wiraszki, Piotra Maciejewskiego i Szymona Waliszewskiego. Dwa lata ciężkiej pracy i ... miesięcznik Machina i Program 3 Polskiego Radia uznaje tych Panów za odkrycie roku. A nazwa zespołu, który z takim impetem wdarł się na polską rockową scenę muzyczną to po prostu "Muchy".


Powyższy kawałek pochodzi z debiutanckiej płyty zespołu o jakże genialnym tytule "Terroromans".
W ciągu dwóch lat od debiutu zespół zostaje uhonorowany wieloma nagrodami m.in. za płytę, zespół i piosenkę roku. W okresie tym zespół zdążył zagrać trzy trasy koncertowe i pojawić się na największych krajowych festiwalach.
8 marca 2010 roku pojawia się drugi krążek zespołu nazwany "Notoryczni debiutanci". Płyta to efekt współpracy z producentem Marcinem Borsem oraz podpisanego kontraktu z wytwórnią Sony Music Polska.


2011 rok przynosi zespołowi drugą już nominację do "Fryderyków" w kategorii "Muzyka alternatywna". Przychodzi też czas na zmiany kadrowe jeden z założycieli zespołu Piotr Maciejewski decyduje się opuścić zespół i zająć solowymi projektami. Jego miejsce zajmuje Damian Pielka.
18 września 2012 roku ukazuje się trzecia płyta zespołu zatytułowana "Chcecicospowiedziec".
Singiel z tego krążka "Nie przeszkadzaj mi, bo tańczę" wspiął się na szczyty list przebojów wielu rozgłośni m.in. Radia Eska Rock.


Najbliższy koncert zespołu "Muchy" odbędzie się 14 listopada w toruńskim Lizard King. A jeśli to dla Was za daleko ;) odsyłam na oficjalną stronę zespołu, gdzie możecie znaleźć całą rozpiskę koncertową Muchy

wtorek, 29 października 2013

Przedstawiam Wam Wielką Czwórkę Thrash Metalu - część I - Megadeth

Mam tak beznadziejny dzień, że najchętniej zresetowałabym mózg, ale niestety rano trzeba wstać do pracy, więc nic z tego. Spróbuję wyjścia awaryjnego czyli muzyki. To musi być coś naprawdę mocnego, co pozwoli mi pozbyć się tych negatywnych emocji.
Pewnie przynajmniej część z Was słyszała o Wielkiej Czwórce Thrash Metalu w skład której wchodzą zespoły - Metallica, Slayer, Anthrax i Megadeth. Dziś przyjrzymy się bliżej grupie Megadeth, ale na każdą z tych gwiazd sceny metalowej przyjdzie czas ;)
Zespół Megadeth założony został w kwietniu 1983 roku w Los Angeles w Kalifornii.
Charakterystyczną cechą zespołu są kompozycje z bardzo szybkimi i agresywnymi gitarami oraz śpiew wokalisty i gitarzysty Dave'a Mustaine'a.
Cała historia Megadeth zaczęła się właśnie od Dave'a, który po wyrzuceniu z zespołu Metallica postanawia założyć własny skład. Szybko udaje mu się skompletować wszystkich muzyków, dzięki czemu w 1984 roku ruszyli w pierwszą trasę koncertową.
Rok 1985 otworzył przed zespołem niesamowite możliwości. Od wytwórni Combat Records na nagranie i wyprodukowanie debiutanckiego krążka chłopaki dostają 8000 dolarów. Niestety nie potrafią mądrze tego wykorzystać. Większość pieniędzy wydają na alkohol i narkotyki w związku z czym sami muszą nagrać debiutancki krążek.
Muzycy jednak mogą mówić o naprawdę dużym szczęściu bo mimo kiepskiej jakości dźwięku krążek zostaje dobrze przyjęty przez słuchaczy, w związku z czym zespół wyrusza w trasę promującą.


Kolejne lata przynoszą już studyjne krążki, m.in. w 1992 roku ukazuje się album 'Countdown to Extinction", który zdobywa podwójną platynę.
Jesienią 2000 roku po 15 latach współpracy zespół rozstaje się z  Combat Records i podpisuje umowę z Sanctuary Records. Zmiana ta przyniosła wymierne korzyści co można usłyszeć na wydanej w maju 2001 płycie "The World Needs a Hero".


W styczniu 2002 roku Mustaine ulega wypadkowi którego skutkiem jest uszkodzenie nerwu dłoni. Muzyk ogłasza, że rehabilitacja zajmie około roku przez co 3 kwietnia 2002 roku zespół Megadeth oficjalnie przestaje istnieć.
Po rocznej rekonwalescencji Dave wraz z Vinniem Colaiutą i Jimmym Sloasem rozpoczyna pracę nad nowym albumem. Początkowo miał to być wprawdzie solowy projekt, ale ze względu na dawne zobowiązania co do wytwórni płyta zostaje wydana pod szyldem Megadeth, co oznacza wielki powrót.


Ostatnia, jak dotąd, czternasta płyta zespołu "Super Collider" wydana została w 2013 roku. Wyobraźcie sobie że dotychczas chłopaki sprzedali ponad 38 milionów płyt na całym świecie.
Jeśli chodzi o teksty zespołu to nie stronią one od tematów ważnych i trudnych czego przykładem może być kawałek którego uwielbiam słuchać. Przy okazji zobaczcie co się dzieje na koncertach - ja mam ciarki.


poniedziałek, 28 października 2013

Mikael Akerfeldt i zespół Opeth

Od rana siedzę z gitarą basową i próbuję ogarnąć nowy kawałek. Gdyby nie moja cierpliwość to chyba już bym ją wyrzuciła przez okno ;) Na szczęście bardzo lubię ten instrument, więc nic mu nie grozi.
Korzystając z chwili przerwy w nagrywaniu gitary postanowiłam zrelaksować się przy muzyce zespołu Opeth.
Uwaga wszyscy miłośnicy jazzu, w tym wpisie znajdziecie coś dla siebie, ponieważ ta szwedzka grupa gra metal progresywny połączony z death metalem okraszony elementami jazzu.
Zespół powstał w 1990 roku w Sztokholmie, a jego liderem, wokalistą i gitarzystą jest znany muzyk Mikael Akerfeldt. Po wielu zmianach "kadrowych" w roku 1995 wydany zostaje debiutancki krążek zespołu pod tytułem "Orchid". Na tej płycie znalazła się jedna perełka, której nikt się nie spodziewał. Kawałek o nazwie Silhouette jest balladą w całości grany na pianinie przez ówczesnego perkusistę zespołu Andresa Nordina.


Komercyjny sukces przyniósł zespołowi piąty album "Blackwater Park", w którego realizację zaangażowany zostaje Steven Wilson. To właśnie on jest odpowiedzialny za nowe elementy wprowadzone w dotychczasowe brzmienie zespołu. Zaskakujący jest fakt, że przed nagraniem tego krążka zespół nie odbył żadnej próby i większość materiału łącznie z tekstami była tworzona na bieżąco w studiu.
W 2002 roku w odstępie półrocznym pojawiają się dwa albumy Deliverance i Damnation. Ten drugi krążek jest uważany za ewenement w historii zespołu ze względu na całkowicie progresywne brzmienie. Z tego albumu pochodzi mój ulubiony kawałek pod tytułem "Hope Leaves":


Ostatni jak do tej pory krążek zespołu nosi nazwę "Hertitage" i został wydany 14 września 2011 roku. W ramach trasy koncertowej promującej ten album zespół odwiedził również Polskę występując 24 lutego 2012 roku w warszawskiej Stodole.
Przyglądając się bliżej zespołowi Opeth nie można nie wspomnieć o głębokich tekstach. Inspiracją dla Akerfeldta jest mitologia nordycka oraz twórczość J.R.R Tolkiena. Wokalista nie stroni też od nawiązań do samej Biblii. Twierdzi on, że każdy chrześcijanin powinien przeczytać Biblię zanim zacznie się wypowiadać za tematy religijne. Pod czym się w pełni podpisuję :)
Na zakończenie kawałek, który trzeba słuchać z zamkniętymi oczami.... bajkowe obrazy gwarantowane.


niedziela, 27 października 2013

Niebanalny wywiad z zespołem Sugerowana Cena Detaliczna

Raport z akcji:
Po czterdziesto minutowym marszu dotarliśmy do kwatery głównej Sugerowanej Ceny Detalicznej. Zmęczeni, ale szczęśliwi że trafiliśmy już na miejsce wkraczamy na posesję. Na czas remontu próbowni chłopaki przenieśli się do przydomowego garażu w którym rozstawili już swój sprzęt. Zanim udaje nam się porozmawiać musimy pokonać niewidzialną ale dość bolesną siłę. Okazuje się, że prąd ma na to popołudnie swoje własne plany i nie można było dotknąć nie tylko gitar, ale też ludzi :P
Po kilku minutowych trudach udało nam się spokojnie usiąść i przystąpić do działań wywiadowczych.
Ewa - Na rozgrzewkę pytanie klucz - skąd nazwa Sugerowana Cena Detaliczna?
SCD- Kiedy zastanawialiśmy się nad nazwą zespołu po głowie chodziło nam wiele opcji. Rozglądaliśmy się wokół siebie i próbowaliśmy znaleźć inspirację. Nagle Chmielu (Paweł - gitarzysta) patrzy na butelkę od piwa "Może sugerowana cena detaliczna?" no i tak już zostało.
Ewa - Pierwszy koncert zagraliście?
SCD - To było w Teatrze From Poland 23 kwietnia 2009 roku podczas VII Objazdowego Festiwalu Filmowego Watch Docs. Była to dokładnie jedna z imprez towarzyszących temu festiwalowi pod hasłem Muzyka Przeciwko Uprzedzeniom.
Ewa - Skąd pomysł na założenie zespołu punk rockowego?
SCD - Mieliśmy znajomych, którzy założyli zespół o nazwie Opodatkowanie Powietrza i stwierdziliśmy, że skoro oni mogą to my też możemy (śmiech).
Najpierw w zespole było trzech gitarzystów. Na jednej z imprez Kebab (Mateusz - gitara i drugi wokal) poznał się z Bartkiem i po prostu zwerbował go do zespołu jako wokalistę, nie słysząc nawet jak ten śpiewa (śmiech). Dwa tygodnie przed pierwszym koncertem Kebab zadzwonił do Bartka i poinformował go o zbliżającej się imprezie. Umówiliśmy się na pierwszą wspólną próbę i jedyne kryteria jakie wyznaczyliśmy naszemu wokaliście to "ma być głośno i masz się nie wstydzić". I tym sposobem 23 kwietnia na scenie pojawiliśmy się z Bartkiem na wokalu :)
Ewa - I jak wspominacie ten pierwszy koncert?
SCD - Była porażka. Zjadł nas stres, bo ani nie umieliśmy grać, ani się zachować na scenie. Byliśmy gówniarzami - przed koncertem się upiliśmy, a na koncercie mimo iż mieliśmy darmowe piwo, nikt nam go nie chciał dać, bo byliśmy niepełnoletni (śmiech). Takie były początki.
Ewa - Kto z Was pisze teksty?
SCD - Zarówno teksty jak i muzykę w większości pisze Kebab. Ale czasem każdy z nas dorzuci do tego coś od siebie.
Ewa - A czy wasze teksty mają jakiś przekaz?
SCD - Oczywiście. Kiedy zaczynaliśmy grać, byliśmy szczeniakami i nie mieliśmy nic ważnego do powiedzenia. Bo ani nas system nie okradał, bo rodzice dawali nam pieniądze na wszystko, ani nie mieliśmy jakiś większych problemów, więc pisaliśmy o tym co nas otacza - czyli głównie picie i dziewczyny. Każda piosenka jest o czymś konkretnym, jest np. Maniek piroman - piosenka o naszym koledze który sam robił petardy, czy utwór "Prawo jazdy", bo każdy z nas zdawał wtedy prawko. Wszystkie teksty są inspirowane życiem.
Ewa - Czy można powiedzieć, że traktujecie muzykę poważnie?
SCD - Staramy się dobrze bawić. Mamy ambicje na coś więcej, ale zdajemy sobie sprawę z naszych umiejętności, dlatego podchodzimy do tego bardziej na luzie. To co robimy na scenie ma się podobać przede wszystkim nam, wtedy to zaraża też ludzi pod sceną.
Oczywiście chcielibyśmy zagrać np. na Woodstocku ale mamy zbyt mało czasu na próby, bo teraz nie wszyscy mieszkamy w Częstochowie. Ale też przyznajemy że czasem brak nam motywacji.
Ewa - Uwaga Panowie będzie poważne pytanie: Czy uczycie się na błędach i czy potraficie wyciągać wnioski po nieudanym koncercie? O ile oczywiście takowe Wam się zdarzają.
SCD - Zdarzają się, zdarzają (śmiech). Staramy się wyciągać wnioski. Był niedawno taki przypadek, że upiliśmy się przed koncertem i było niefajnie. Przed kolejnym występem już się nawzajem pilnowaliśmy.
Zależy nam na tym, żeby ludziom podobała się nasza muzyka. Kiedy widzimy, że publika się dobrze bawi pod sceną i np jest pogo to od razu jest moc i wtedy człowiek się pilnuje i bardzo stara.
Ewa - Na ostatnim Free Art Feście w TFP zostaliście wyróżnieni za Generator Pozytywnych Emocji, co myślę było dla Was takim mobilizującym kopem w tyłek. Jak to wykorzystaliście i czy w ogóle otworzyło to przed Wami jakieś możliwości?
SCD - Na pewno zmobilizowało nas to do działania. Kebab i Chmielu zapisali się na lekcje gry na gitarze do Macieja Malinowskiego. Poza tym dostaliśmy kilka ciekawych propozycji koncertowych. Ale ewidentnie brakuje w naszym zespole takiej osoby która dosłownie złapałaby nas za mordy i poprowadziła do przodu.
Ewa - Co chcielibyście osiągnąć muzycznie?
SCD - Fajnie by było gdyby ktoś miał nasze kawałki w telefonie na mp 3 i żeby ta muzyka naprawdę się podobała. Chcielibyśmy też zagrać koncert gdzieś poza Częstochową, bo do tej pory jeszcze nam się to nie udało.
Ewa - Nie pozostaje mi nic więcej jak tylko życzyć Wam żebyście znaleźli dobrego managera który załatwi Wam niejeden koncert poza Częstochową. Dziękuję Wam za tą krótką rozmowę i trzymam kciuki za dalszy rozwój zespołu.
SCD - Dziękujemy.

Zdjęcie pochodzące z fanpage zespołu

sobota, 26 października 2013

Na chorobę najlepszy Killswitch Engage

Okazuje się, że jednak nie jestem niezniszczalna. Dopadło mnie przeziębienie i ledwo siedzę przed kompem. Miałam dziś pójść na koncert do Muzycznej Mety, ale niestety nie dałam rady :(
Ale zgodnie z obietnicą misja wywiadowcza z Sugerowaną Ceną Detaliczną się powiodła i w niedzielę wywiad ujrzy światło dzienne ;)
Jutro idę do pracy więc trzeba jakoś się podleczyć. Na łamanie w kościach, dreszcze i ból głowy postanowiłam zastosować metalcore ;)
Zespół nazywa się Killswitch Engage a gitarzystą jest amerykański muzyk polskiego pochodzenia Adam Dudkiewicz.
Killswitch Engage powstało w 1999 roku kiedy to po rozpadzie Overcast basista Mike D'Antonio zaczął grać z gitarzystą zespołu Aftershock Adamem Dudkiewiczem. Ponieważ oba te zespoły się rozpadły panowie postanowili zbudować wszystko od podstaw. Do tego okresu nawiązuje nazwa zespołu która mówi o zamknięciu wszystkiego co się dotychczas znało i otwarciu czegoś zupełnie nowego. W latach 2000-2001 zespołowi udaje się podpisać kontrakt płytowy z wytwórnią Roadrunner.
Zdjęcie z oficjalnej strony zespołu
W dotychczasowej karierze zespół wydał sześć studyjnych albumów. Ostatni pod tytułem "Disarm the Descent" miał swoją premierę kilka miesięcy temu, dokładnie 2 kwietnia 2013 roku. Pierwszy kawałek na płycie ma tytuł "The Hell in Me", a jego tekst w pełni oddaje to co dziś czuję.


Promując nowy krążek zespół koncertuje teraz głównie w Stanach Zjednoczonych, Irlandii i Kanadzie, ale może doczekamy się tej grupy również w Polsce. Do tej pory grupa odwiedziła nasz kraj tylko raz w 2002 roku dając koncert w Warszawie.
Na koniec najnowszy "wyczyn" zespołu - teledysk do singla "Always".


Zostawiam Was w ten sobotni wieczór i pakuję się do łózka. Trzymajcie kciuki, żebym jakoś do jutra wydobrzała.

piątek, 25 października 2013

Dwunasta płyta Dream Theater

Weekend czas zacząć :)
Złapała mnie jakaś jesienna niemoc mózgu i nie mam na nic ani siły ani ochoty, ale łatwo się nie poddaje. Będę gotowała pyszny obiad - dziś smażony ryż z kurczakiem i morelami - to powinno trochę poprawić nastrój. Puki co ratuję się całkiem pokaźną porcją lodów waniliowych z adwokatem i kawałkami czekolady :)
Zgodnie z planami blogowymi jutro o 16- tej przeprowadzę wywiad z zespołem Sugerowana Cena Detaliczna, a wieczorem ok. 19-tej zmykamy do Muzycznej Mety gdzie chłopaki grają koncert. Oczywiście po koncercie na blogu będziecie mogli przeczytać recenzję z tej imprezy.
Zostawiamy plany na jutro i skupiamy się na próbie poprawy nastroju.
Zespół który proponuję na dzisiejsze popołudnie i wieczór to Dream Theater.

Dream Theater
Panów z tego zespołu nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, bo to górna półka ;) Zespół powstał w 1985 roku i od tego czasu wydał już 12 albumów i własnie na tym dwunastym albumie chciałabym się skupić.
Album pojawił się na rynku 24 wrześnie bieżącego roku, a jego tytuł to po prostu "Dream Theater". Panowie zdecydowali się na taką nazwę albumu, gdyż chcieli podkreślić nowy etap w swoim muzycznym życiu. W tworzeniu tego albumu brał udział nowy perkusista zespołu Mike Mangini. "Trudno mi sobie wyobrazić bardziej wyraziste uwypuklenie tego, kim jesteśmy. Zbadaliśmy i wyeksponowaliśmy wszystkie elementy, które uczyniły nas wyjątkowym zespołem, epickie, intensywne, klimatyczne, kinematograficzne. Jesteśmy nieziemsko podekscytowani tą płytą" - opowiada gitarzysta zespołu John Petrucci.
Posłuchajcie singla z tej płyty zatytułowanego The Enemy Inside:


Przesłuchałam kilka kawałków z tej płyty i chyba sprawię sobie prezent i zakupię ten krążek. Ta muzyka po prostu ożywa w głowie i tworzy niepowtarzalne obrazy. Zresztą wsłuchajcie się w te dźwięki


Dla tych wszystkich którzy są szczęśliwymi posiadaczami czasu i pieniędzy mam dobrą wiadomość - zespół odwiedzi nasz uroczy kraj już na początku przyszłego roku. Zagrają dokładnie 5 lutego 2014 roku w katowickim Spodku. Myślę że warto wydać te 120-350 zł na bilet, żeby posłuchać ich na żywo.
To tyle z frontu moich dzisiejszych idoli.
Przypominam o jutrzejszej imprezie w Muzycznej Mecie, gdzie na scenie SCD, Excursor, Prokuratura, Ojszczane Mury i Tora Tora Tora. 
Trzymajcie się ciepło i pamiętajcie, że jesienne przesilenie w końcu kiedyś się skończy ;)

czwartek, 24 października 2013

"Zielona Wyspa" i Festiwal im. Ryśka Riedla

Chyba pobiłam dzisiaj własny rekord spania po nocnej zmianie w pracy. Położyłam się o 6.40 i wstałam o 16-tej. Jak widać nawet taki twardziel jak ja czasem musi porządnie odpocząć. Chociaż jak mam być szczera, gdybym dzisiaj nie musiała nie ruszyłabym się z łóżka.
Teraz juz zostawiamy piękny świat snu i spadamy na ziemię. Miejmy nadzieję, że lądowanie nie będzie zbyt bolesne ;)
Zaczynam od bardzo miłej niespodzianki - można już zakupić debiutancki krążek "Zielona Wyspa" zespołu Fabryka Kości.


Także ubieramy trampki i ruszamy do sklepu muzycznego ASS, bo nie wyobrażam sobie że w naszych zbiorach muzycznych mogłoby zabraknąć tego krążka. 
Jak się dobrze przyjrzycie to na górze plakatu dostrzec można logo Sober Rocka, więc oficjalnie informuję iż zostaliśmy patronem medialnym :)
Wczoraj na blogu gościł zespół Deadline z Tychów, a że bardzo lubię to miasto postanowiłam nadal w nim pozostać - przynajmniej muzycznie. A jeśli zostajemy w tym mieście to nie można ominąć tematu zespołu który z Tychami jest i zawsze będzie nierozerwalnie związany. "Dżem", bo o nim mowa, jest w Tychach dosłownie kultowy. Jednak ja dziś nie o samym "Dżemie" chciałabym napisać, ale o Festiwalu Muzycznym im. Ryśka Riedla.
Mieszkałam w Tychach przez prawie rok i miałam przyjemność osobiście brać udział w tej imprezie. Niesamowita atmosfera, naprawdę dobra muzyka i głębokie przesłanie niesione przez organizatorów. Od 1999 do 2008 roku Festiwal odbywał się w Tychach na terenie Ośrodka Wypoczynkowego Paprocany, a od 2009 w Chorzowie na terenie Pól Marsowych.
Ten Festiwal ma w sobie taką energię, że dosłownie oczyszcza duszę. Zresztą zobaczcie sami jakie emocje towarzyszą tej imprezie, nawet wśród takich gwiazd jak TSA


 Oczywiście nieodłączną postacią pojawiającą się w ramach tego festiwalu jest syn Ryśka Sebastian Riedel. Jego zespół "Cree" gra muzykę rockową o silnym zabarwieniu bluesowym. Ciekawostką jest, że nazwę Cree wymyślił Rysiek Riedel, którego fascynowała historia i życie Indian. Sam chciał w przyszłości mieć zespół o tej nazwie.


Pamiętacie jak o zespole Fabryka Kości pisałam, że ich teksty dosłownie wgryzają się w mózg? Zespół "Cree" działa na mnie dość podobnie. Chłopaki piszą bardzo mądre i głębokie teksty, które na długo pozostają w pamięci. Dobrze, że Sebastian odnalazł swoje miejsce na polskiej scenie muzycznej, bo nie wiem jak u Was ale u mnie jego głos powoduje ciarki na całym ciele.
Zostawiam Was kochani w tym wzniosłym klimacie, bo jesienne wieczory zawsze zmuszają do przemyśleń ;)


środa, 23 października 2013

Muzyczne odwiedziny w Tychach

Słoneczko za oknem tak pięknie świeci, że znów chce się człowiekowi żyć. Wczoraj w pracy wszyscy mówili coś o przesileniu, które osłabia naszą odporność i wpędza w depresyjny nastrój... Ja nic takiego nie czuje, dla mnie słońce świeci każdego dnia a w nocy mam swój księżyc ;) Ale jeśli Wy macie gorsze chwile to dziś zabieram Was w muzyczną podróż na południe naszego kraju.
Rano nasz znajomy wstawił na facebooku kawałek zespołu Deadline. Nigdy wcześniej nie słyszałam tej kapeli, ale że kawałek wpadł mi w ucho postanowiłam poszukać jakiś informacji na ich temat. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że zespół jest z Polski i to z mojego kochanego śląska, dokładnie z Tychów.
Może zanim opowiem Wam słów kilka o zespole sami posłuchajcie ich najnowszego numeru "Ocean Of Dunes"


Zastanawiałam się jak zespół określa rodzaj muzyki który grają. Odpowiedź znalazłam na oficjalnej stronie zespołu, "Oscylujące wokół modern trash metalu połączenie szybkich riffów z ciężarem, apokaliptycznym klimatem i chwilami na zaczerpnięcie oddechu".
Chłopaki zaczęli grać razem w 2004 roku, a w 2011 ukazał się ich debiutancki krążek "Crossing The Line". Na płycie znalazło się siedem autorskich kawałków w klimacie melodyjnego death metalu z thrashowym zacięciem. Rok 2012 upływa zespołowi na przygotowaniach materiału do drugiego albumu, ale chłopaki nie rezygnują z koncertów. Można ich było usłyszeć na wielu śląskich i małopolskich scenach. Zagrali m.in na trzydniowym festiwalu zorganizowanym przez Overkill.pl w Chorzowie razem z zespołem Luxtorpeda.

Zdjęcie z oficjalnej strony zespołu
W lipcu 2013 roku zespół zarejestrował w ZED Studio materiał na swój drugi album, z którego pochodzi kawałek, który mogliście usłyszeć w początkowej części wpisu.
Najbliższy koncert zespołu Deadline już w piątek we wrocławskim klubie Madness.
Więcej informacji o zespole możecie znaleźć na ich stronie internetowej Deadline
Pamiętajcie również o sobotnim koncercie zespołu Sugerowana Cena Detaliczna.
Start imprezy godzina 19-ta , zaprasza Muzyczna Nuta.


Kolejna wywiadowcza ofiara upolowana :)

Kolejny ciężki dzień prawie za nami. Miło jest wieczorem usiąść przy komputerze i  trochę się odprężyć.
Przez ostatnie kilka dni mieliśmy na tapecie częstochowski zespół Fabryka Kości. I choć pewnie jeszcze nie raz o nich wspomnę, chociażby w kontekście ich nadchodzących koncertów, to czas na nową ofiarę ;)
Sobota godzina 16 - ta to moment w którym w krzyżowy ogień pytań zostanie wzięta kolejna kapela. Zespół nazywa się Sugerowana Cena Detaliczna, a ja będę próbowała dowiedzieć się nie tylko skąd taka nazwa, ale też skąd w ogóle pomysł na granie tak specyficznego gatunku muzycznego. Zobaczymy co uda mi się z nich wycisnąć, ale łatwo im nie odpuszczę ;)
Jeżeli chcielibyście przed opublikowaniem wywiadu posłuchać chłopaków na żywo to zapraszam w imieniu SCD w sobotę ok. godziny 19 -tej na ich koncert do Muzycznej Mety. Impreza organizowana jest w ramach Częstochowskiego Festiwalu Sztuki. Oprócz moich "wywiadowczych ofiar" na scenie wystąpią również Prokuratura, Excursor, Ojszczane Mury oraz zespół TORA TORA TORA.
To już w najbliższą sobotę, a dziś będziemy kończyli ten dzień w towarzystwie zespołu Pearl Jam.
Są uważani za jednych z pierwszych przedstawicieli gatunku grunge. Pierwszy swój koncert zagrali 22 października 1990 roku czyli dokładnie 23 lata temu. Dzień ten jest uznawany za oficjalną datę powstania zespołu. Pierwszy wydany przez chłopaków album nosił nazwę "Ten".Tematem przewodnim płyty była śmierć i seryjni mordercy, a także wątki biograficzne Veddera (wokalisty zespołu). Przykładem opisu osobistych przeżyć może być kawałek pod tytułem "Alive". Dotyczy on momentu w którym Eddie dowiaduje się że człowiek którego uważał za ojca jest jego ojczymem. Jego prawdziwy ojciec, znany przez wokalistę jako "przyjaciel rodziny" umarł na stwardnienie rozsiane.


Na kolejnej płycie zespołu pojawia się kawałek zatytułowany "Immortaliaty" który najprawdopodobniej został poświęcony śmierci wokalisty zespołu Nirvana, Kurtowi Cobainowi.



Późniejsze płyty zespołu były różnie odbierane przez fanów. Ewidentnie zespół poszukiwał drogi muzycznej, którą chciałby podążać. W 2006 roku zespół wydaje płytę o nazwie "Pearl Jam" na której można usłyszeć agresywniejsze rockowe brzmienie. W tekstach utworów z tej płyty muzycy skupiają się na sytuacji społecznej we współczesnych społecznościach zachodnich. Nie stronią przy tym od naprawdę trudnych tematów takich jak wojna, bezrobocie czy polityka. W ramach trasy koncertowej promującej wydanie tego albumu zespół pojawia się w Polsce. Dokładnie 13 czerwca 2007 roku Pearl Jam występuje na Stadionie Śląskim w Chorzowie gdzie supportują ich Linkin Park i Coma.
Tydzień temu, dokładnie 15 października ukazał się nowy album zespołu pod tytułem Lightning Bolt, który promuje singiel Mind Your Manners.


W 2011 roku o zespole Pearl Jam został nakręcony rockowy film dokumentalny, który przedstawiony został na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto.
Na planie aktualnej trasy koncertowej zespołu nie widnieje Polska, ale liczę na to, że ich plany ulegną zmianie ;)
Mamy już dwadzieścia minut po północy, więc czas najwyższy położyć się spać :)
Życzę Wam spokojnej nocy i przyjemnego dnia :)

wtorek, 22 października 2013

Przeciwpancerna zakonnica? Czemu nie :)

Wiem, że jest już strasznie późna pora, ale dopiero wróciłam z pracy. Umyłam się, zjadłam i teraz mogę zająć się wpisem :)
Chciałam Wam opowiedzieć o zespole którego historia bardzo mnie wzruszyła, a zarazem zmobilizowała do działania. Dziś rano obejrzałam krótki reportaż na temat 14 - latka który nie bał się realizować swoich marzeń przez co teraz gra w zespole z legendą polskiego rocka.
Czy mówi Wam coś określenie Anti Tank Nun?
Tak właśnie nazwali swój zespół jego założyciele - gitarzysta, obecnie 15-letni Igor Gwadera oraz gwiazda polskiej sceny rockowej Titus (znany z zespołu Acid Drinkers).
Jak doszło do takiej "fuzji" ? Wszystko zaczęło się od nagrania które Igor wysłał do swojego idola Titusa. Ten docenił talent młodego gitarzysty i postanowił nagrać z nim wysłany przez Igora kawałek i nakręcić do niego teledysk. Jednak na jednym nagraniu się nie skończyło. "Panowie" postanowili rozpocząć zawodową współpracę i założyli zespół. W chwili obecnej na swoim koncie mają już dwie wydane płyty, oraz kilka nakręconych teledysków. Jednym z większych sukcesów zespołu jest zagrany w lutym 2013 roku w Katowicach support przed koncertem brytyjskiego gitarzysty Slasha.


W skład zespołu wchodzą jeszcze gitarzysta rytmiczny Adam "Adi" Bielczuk i perkusista Bogumił "MR BO" Krakowski.
Piękne są słowa które o Igorze powiedział Titus, a możemy je przeczytać na oficjalnej stronie zespołu. "Byłoby zbrodnią na rock and rollu nie zrobić płyty i wspólnego projektu z Igorem, a Ja zbrodni popełniać nie zamierzam".
Ujęła mnie ta historia, bo zastanawiam się jak wiele odwagi musi mieć w sobie młody człowiek, grający na gitarze, wówczas dopiero od 4 lat, żeby nagrać kawałek i wysłać go do swojego idola.  I jak fantastycznym człowiekiem okazał się Titus, który nie pozwolił temu talentowi się zmarnować. Wczytując się w tą historię dochodzę do wniosku, że nie ma w naszym życiu rzeczy niemożliwych, to tylko my sami budujemy sobie bariery i potem boimy się przez nie przejść. Ilu naszych marzeń nigdy nie spełnimy tylko dlatego, że WYDAJE nam się że nie damy rady?
A może właśnie za przykładem Igora trzeba postawić wszystko na jedną kartę i spróbować?
Jednak nie może być do końca tak kolorowo. Po obejrzeniu reportażu, o którym wspominałam na wstępie, zrobiłam jedną niepotrzebną rzecz - przeczytałam komentarze. I uwierzcie mi, że krew się we mnie zagotowała. Nie wiem czy polskie społeczeństwo jest naprawdę takie nieczułe, czy to jest zwykła zawiść. W komentarzach można było przeczytać teksty typu " Przeciętny 14-latek w Polsce widzi taką gitarę jak Gibson Flying V co najwyżej na zdjęciu w internecie, a on na niej gra... To jasne że jego starzy mają kasę. Chyba że sprzedali samochód żeby mu ją kupić, ale wątpię"  albo "Skoro on dostał się do profesjonalnego zespołu z takimi umiejętnościami to ja wysyłam swoją zagrywkę do zespołu Metalica. O, ale zapomniałem, moi starzy nie mają tyle kasy, żeby ich przekupić".
To naprawdę smutne, że nie potrafimy cieszyć się szczęściem innych, a przecież czasem wystarczy powiedzie: "Jestem z Ciebie dumny" i wszystkie bariery znikają.


Może trochę umoralniający ten mój dzisiejszy wpis, ale naprawę życie mamy tylko jedno i szkoda jest je marnować. Nie ma sensu siedzieć z gazetą przed oczami przesłaniającą nam cały świat. Walczmy o swoje marzenia, tak jak Ja walczę pisząc ten blog. Nawet nie wiecie ile radości sprawiają mi codzienne wpisy i możliwość dzielenia się z Wami swoimi muzycznymi spostrzeżeniami. Rozwijajcie swoje pasje i pamiętajcie, że przeszkody są tylko w naszych głowach.

niedziela, 20 października 2013

Fabryka Kości zagrała koncertowo

Cóż to był za koncert... mamy już niedzielny późny wieczór, a ja nadal czuję tę moc. Fabryka Kości dała wczoraj na scenie takiego czadu, że ciężko było mi ustać w miejscu.
Ci którzy znają mnie lepiej wiedzą, że nie należę do ludzi przesadnie komplementujących innych i wcale nie jestem bezkrytyczna. Wręcz przeciwnie, czasem zdarza mi się zbyt surowo kogoś ocenić i później muszę przepraszać ;) Pomijając całą moją sympatię do zespołu Fabryka Kości piszę całkiem szczerze - oni wczoraj zmiażdżyli system.
A jak przebiegała cała impreza?
Remek „Remek” Chłąd– wokal
Najpierw na scenie pojawiła się Anita Grobelak - właścicielka TFP, która przywitała przybyłych gości. Po niej mogliśmy posłuchać Pawła Mielczarka - managera Fabryki Kości - który podziękował wszystkim mającym swój udział w tworzeniu "Zielonej Wyspy".
Pierwszym zespołem, który wystąpił na scenie był debiutujący zespół Diagnoza. Niech Was nie zwiedzie słowo debiutujący. Baczni obserwatorzy sceny muzycznej w zespole Diagnoza dostrzegli przedstawicieli dwóch nieistniejących już składów metalowych MASHROOM GROWING CELLAR i T.H. CROWD. Chłopaki połączyli swoje siły, dodali do tego wokalistę powiązanego niegdyś z częstochowskimi Slamami poetyckimi i wczoraj zagrali swój pierwszy koncert pod szyldem Diagnoza. A jak było? Wybierzcie się na ich koncert i oceńcie sami - jak dla mnie chłopaki jeszcze nie odsłonili wszystkich kart i na pewno jeszcze nieźle namieszają na częstochowskiej scenie muzycznej ;)

Jacek „Dżak” Suder – bas
Następnie sceną zawładnął zespół Excursor - bardzo młodzi ludzie grający ze sobą dopiero od kilku miesięcy. Byli laureatami Debiutów From Poland w kategorii metal, wystąpili również na niedawnym Free Art Feście. Ten zespół czeka jeszcze mnóstwo pracy, ale oczywiście życzę im jak najlepiej.

Bartek „Czarny” Matlak – gitara
Około godziny 21:30 na scenie pojawili się gospodarze imprezy, zespół Fabryka Kości. Ci którzy nie pojawili się na ich koncercie mają czego żałować. Od pierwszego do ostatniego dźwięku zespół dawał z siebie 150% mocy. Drugi raz w życiu miałam okazję słyszeć chłopaków na żywo, nie licząc oczywiście mojej wizyty w ich próbowni kilka dni temu. Pierwszy raz Fabrykę Kości słyszałam na finale III Free Art Festu From Poland gdzie chłopaki zajęli pierwsze miejsce. Jednak z tamtego koncertu zapamiętałam tylko wokal Remka. Wczorajszy wystep to już była zupełnie inna bajka. Panowie pokazali że da się zrównoważyć mocny i charakterystyczny wokal z instrumentami tworzącymi dotychczas tylko tło. Widać jak wiele pracy zespół włożył w tworzenie i dopracowanie swoich utworów. Na koncercie usłyszeliśmy utwory nie tylko z debiutanckiej epki, ale też zupełnie nowy kawałek pod tytułem "Legion", którym powalili mnie na kolana.
Jeżeli kiedyś będziecie mieli okazję posłuchać ich na żywo na pewno zrozumiecie co próbuję Wam przekazać ;)

Marcin „System” Matlak – gitara
 Na zakończenie imprezy na scenie pojawił się rybnicki zespół Soul Collector. Niestety nie było mi dane zostać na ich koncercie, ale odsyłam Was na ich oficjalny fanpage  Soul Collector gdzie możecie się dowiedzieć więcej o tej thrash metalowej kapeli. 
Jak zauważyliście w dzisiejszym wpisie mamy zdjęcia wszystkich członków zespołu Fabryka Kości. Wielkie podziękowania dla Ani Ślęzak za udostępnienie mi tych fotografii.
Bartek „Gacek” Bernacki – perkusja
A wracając do chłopaków z Fabryki Kości:
Z okazji wydania debiutanckiej epki "Zielona Wyspa" w imieniu swoim i całej ekipy Sober Rock Canal życzymy chłopakom dalszych muzycznych sukcesów czkając na kolejne nagrania i koncerty.

sobota, 19 października 2013

Energetyczny kop w ...

Po wszystkich emocjach związanych z opublikowanym wczoraj wywiadem i nastrajając się do wieczornego koncertu dzisiejszy wpis będzie poświęcony muzyce która daje mega energetycznego kopa w tyłek :P

Zespół Farben Lehre powstał 1986 roku. Najpierw było marzenie muzyczne Wojtka Wojdy, który razem z poszukiwaczem światła Markiem Knap chcieli grac prawdziwe piosenki. Panowie razem z Piotrkiem Kokoszczyńskim i Robertem Chabowskim zamknęli się w garażu i wtedy poczuli że są naprawdę szczęśliwi i niezależni. Zadebiutowali 13 października 1986 roku grając w L.O im. Wł. Jagiełły, gdzie wysłuchało ich jakieś 200 osób. Niedługo potem z gitarami w plecakach chłopaki wyruszyli w świat. W grudniu 1990 roku weszli do studia i nagrali swoją debiutancką płytę "Bez pokory".


Świetny tekst ma ten kawałek - tekst idealnie oddaje realia świata, w którym żyjemy. Sami egoiści którzy kierują się w życiu zawiścią, zazdrością a ich poziom empatii jest równy zeru.
Na dziesięciolecie pracy twórczej zespół zafundował swoim fanom zdecydowanie najostrzejsza i najbardziej bezkompromisową płytę w swoim dorobku i prowokacyjnie nazwali ją "Zdrada".
Zespół ma w swoim dorobku takie kawałki które znają wszyscy, a słuchając ich ciężko stać w miejscu. Robimy rozgrzewkę przed wieczornym koncertem i ruszamy tyłki


Chłopaki z zespołu nie boją się też eksperymentów muzycznych. W 2012 roku pojawia się na rynku płyta "Achtung" a na niej kawałek "Anioły i Demony" w której to gościnnie możemy posłuchać wokalu Gutka.


Połączenie iście genialne - przynajmniej jak dla mnie ;)
Pozostając w pozytywnych klimatach wbijamy wieczorem do TFP gdzie czeka nas naprawdę niezła impreza. Panowie z Fabryki Kości zaprezentują materiał ze swojej debiutanckiej płyty. Także ja zmykam jeszcze trochę odpocząć bo noc była za krótka :P A potem wkładam glany, zabieram męża i przyjaciół  i o 19 tej meldujemy się na miejscu.

piątek, 18 października 2013

O muzyce, życiu i liryce z zespołem Fabryka Kości

Wczoraj wieczorem wybrałam się na spotkanie z moimi kolejnymi "wywiadowczymi ofiarami".
Jak przystało na zespół o nazwie Fabryka Kości ich próbownia otoczona jest fabrycznymi kominami, co tworzy niesamowity mroczny klimat. Zaciekawiona tym co może mnie tam spotkać wkroczyłam do fabrycznego świata... 

Ewa Zanim zaczniemy wywiad powiedzcie mi czy czujecie stres przed sobotnią premierą Waszego krążka?
Fabryka Kości - Przed każdym koncertem czujemy adrenalinę – ona nas mobilizuje. Dla nas najważniejsi są słuchacze i to na nich się skupiamy, to dla nich stajemy na scenie. Zależy nam żeby poczuli naszą muzykę i przekaz jaki z niej płynie - tu nie ma miejsca na strach.
EwaGracie już razem od trzech lat, powiedzcie mi jak to się zaczęło?
Fabryka Kości – Wszystko zaczęło się od Bartka "Czarnego" i Jacka "Dżaka", czyli najmłodszych członków zespołu którzy jakieś 10 lat temu postanowili rozpocząć swoją przygodę z muzyką. Później do zespołu dołączył brat "Czarnego" Marcin "System" i kolejno Bartek "Gacek" i Remek. Po trzech próbach z Remkiem na wokalu, postanowiliśmy zagrać pierwszy koncert.
Ewa Jeśli już jesteśmy w temacie koncertu pamiętacie gdzie i kiedy pojawiliście się na scenie po raz pierwszy?
Fabryka Kości – Dokładnie 5 marca 2011 roku w Klubie Zero na imprezie LIQUID METAL FEST.
Ewa I jak było?
Fabryka Kości – Nie ma co ukrywać - była "spinka" choć zagraliśmy tylko pięć kawałków :) Ale zostaliśmy świetnie przyjęci przez ludzi i dzięki temu nabraliśmy wiatru w żagle. Skończyło się granie dla siebie samych w próbowni i zaczęło się granie dla ludzi. Jeden, drugi, trzeci koncert i wszystko zaczęło samo się napędzać. Nagle okazało się, że co tydzień gramy koncerty. Sami już nie ogarnialiśmy tego co się wokół nas działo.
Ale ten czas który razem spędziliśmy pozwolił nam się dobrze poznać muzycznie i nabrać wprawy w tworzeniu materiału, czego efektem jest nasz debiutancki krążek "Zielona Wyspa"
EwaNa konferencji prasowej Remek powiedział, że Fabryka Kości to życie. Jak traktujecie zespół bardziej jak pracę czy raczej zabawę?
Fabryka Kości – Jesteśmy zbyt zaangażowani w to co robimy, żebyśmy mogli mówić o zabawie. Chociaż przyznajemy że różnie to bywało. Nieraz ciężko jest nam zgrać się czasowo bo każdy z nas pracuje, mamy też rodziny i inne obowiązki którym trzeba poświęcić czas.
Ewa A wyobrażacie sobie sytuację kiedy przyszło by Wam rzucić wszystko na rzecz muzyki?
Fabryka Kości – Na szczęście są inne środki umożliwiające łączenie pasji i życia prywatnego. Nie trzeba od razu rezygnować z wszystkiego żeby na przykład wyjechać i zagrać trasę. Poza tym żyjemy w takim kraju gdzie realia nie pozwalają nam na takie zachowanie. Zresztą o tym też śpiewamy i gramy.
EwaWiem już, że nie chcecie charakteryzować swojej muzyki bo nie chcecie dać się zaszufladkować, ale chciałam zapytać o teksty. Wiele zespołów traktuje teksty jak zło konieczne, a u Was mam wrażenie, że teksty są bardzo ważne. Kto jest ich autorem?
Fabryka Kości – Teksty pisze Remek, który stawia na prosty ale zarazem ostry przekaz. Stara się swoimi tekstami pobudzić ludzką wyobraźnię. Chodzi o to, żeby słuchacze dosłownie widzieli obrazy które maluje swoim wokalem. Zależy nam na tym, żeby ludzie słuchali zarówno tekstu jak i muzyki. To musi z sobą współgrać.
Ewa Wiem, że producentem muzycznym waszej epki oraz realizatorem nagrań był Kordian Nowicki znany z zespołu Habakuk. Skąd pomysł na współpracę akurat z nim?
Fabryka Kości – Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego że Kordian to "stary metalowiec" :) Wiedzieliśmy, że on po prostu poczuje naszą muzykę i nie będzie problemu ze współpracą.
Ewa Ale Kordiana można też usłyszeć na Waszej płycie, opowiedzcie o tym coś więcej.
Fabryka Kości – Rzeczywiście Kordian zagrał solo gitarowe do kawałka "Martwy za życia". Potraktowaliśmy to jako doświadczenie, chcieliśmy zobaczyć jak "ktoś z zewnątrz" wyrazi siebie w naszej muzyce. To było naprawdę niesamowite przeżycie, bo Kordian dodał do tego numeru cząstkę siebie.
EwaWaszym managerem jest Paweł Mielczarek. Powiedzcie mi co dała Wam ta współpraca.
Fabryka Kości – Paweł wykonuje kawał dobrej roboty na której my się nie znamy i nie mamy czasu się tym zajmować. Każdy z nas musi znaleźć czas żeby ćwiczyć nie tylko na próbach ale też poza nimi i ciężko by było znaleźć jeszcze czas na promocję zespołu czy inne rzeczy którymi zajął się Paweł. Zna się na swojej robocie i głównie dzięki niemu nie gramy sami dla siebie na próbowni ale mogliśmy wyjść z muzyką do ludzi a teraz możemy cieszyć się debiutanckim krążkiem. Poza tym Paweł jest fanem naszej muzyki i to ułatwia nam pracę.
Ewa19 października premiera waszej debiutanckiej płyty, powiedzcie co dalej. Jakie macie muzyczne plany na przyszłość.
Fabryka Kości – Na razie chcielibyśmy zobaczyć jakie będą recenzje naszej płyty, jak ludzie na nią zareagują. Potem zobaczymy czy zaczniemy pracę nad materiałem na nową płytę, czy ruszymy w trasę koncertową ... czas pokaże.
Ewa – Bardzo dziękuję Wam za rozmowę.
Fabryka Kości - Również dziękujemy i pozdrawiamy czytelników Sober Rock

Zdjęcie z okładki płyty wykonane przez Anne Ślęzak


czwartek, 17 października 2013

Do you remember ... ?

I nadszedł ten długo oczekiwany dzień, już dziś przeprowadzę wywiad z zespołem Fabryka Kości :)
Jeszcze tylko muszę jakoś zregenerować siły po koszmarnie męczącym dniu w pracy, bo inaczej zasnę na stojąco :P
Zastanawiam się właśnie jaka muzyka postawi mnie dziś na nogi... i już chyba wiem ;)
Jest pewien wokalista rockowy, który swoim głosem maluje niewyobrażalne obrazy. Urodził się w Londynie w 1951 roku, a swą profesjonalną karierę muzyczną rozpoczął nie jako wokalista ale jako perkusista. Współpracował z wieloma zespołami jako perkusista studyjny lecz najbardziej kojarzy się z brytyjską grupą rockową Genesis. Phil Collins - bo o nim mowa - za swoją solową twórczość został uhonorowany wieloma nagrodami, m.in za najlepszą piosenkę filmową (Two Hearts z filmu Buster). W 1991 roku Phil dostał nagrodę za nagranie roku, posłuchajcie sami tego kawałka, bo jest niesamowity.


Nie ma to jak tekst zmuszający do przemyśleń ;)
Jak już wspomniałam powyżej Phil Collins przez lata współpracował z zespołem Genesis. Również po reaktywacji zespołu w roku 2006 Collins zajął miejsce perkusisty i jednocześnie wokalisty zespołu. Przez wielu krytyków grupa Genesis uważana jest za jeden z fundamentów rocka. W pierwszym okresie swej działalności zespół grał progresywnego rocka jednak z upływem lat ich muzyka ewoluowała w kierunku soft rocka. Przez lata wspólnego grania panowie wypracował swoje niepowtarzalne symfoniczne brzmienie połączone z poetyckimi i surrealistycznymi tekstami. Zresztą posłuchajcie sami:


Wspominałam Wam już kiedyś, że rok 1985 był najlepszym rokiem w historii ludzkości?
Oczywiście jest wiele powodów, żebym tak sądziła, ale głównym jest fakt, że w tym właśnie roku pojawił się na świecie ktoś wyjątkowy, czyli Ja :P
A poważnie pisząc, w kontekście Phila Collinsa oczywiście, w roku 1985 powstał mój ulubiony kawałek "One more Night".


"Like a river to the sea I will always be with you. And if you sail away I will follow you"
Pozwoliłam sobie zacytować fragment powyższej piosenki, bo... jest piękny :)
Zostawiam Was w tym nastroju, a sama szykuje się do wyjścia na próbę zespołu Fabryka Kości. Oczywiście tak jak obiecałam wywiad ukaże się w jutrzejszym wpisie. 

środa, 16 października 2013

Mężczyźni z Marsa ;)

Tak zachwalałam pogodę za oknem, że w końcu zaczęło padać :P
W ogóle dzisiejszy dzień dał mi nieźle w kość. W pracy duży ruch, w drodze do domu zmokłam i zmarzłam, siłownie też już zaliczyłam więc chyba czas odpocząć. Chociaż z tym odpoczywaniem to u mnie różnie bywa ;) Dziś jeszcze muszę przygotować się do jutrzejszego wywiadu z Fabryką Kości - a nie ukrywam, że łapie mnie stres... Poza tym trzeba by było poćwiczyć trochę na basie, bo ostatnio w ogóle nie mam czasu żeby coś pograć. Najpierw jednak czas na psychiczny relaks ...
Czasem kilka naszych pasji przeplata się ze sobą tworząc przepiękną całość i tak właśnie było w przypadku lidera zespołu na którym chciałabym się dzisiaj skupić. Aktor, wokalista, reżyser, model i gitarzysta - Jared Leto. W 1998 roku razem ze swoim starszym bratem Shannonem założyli zespół o jakże pięknej nazwie 30 Seconds To Mars.
Nazwa ta zaczerpnięta jest z artykułu profesora Harvardu, który twierdzi, że postęp jest tak duży, że jeszcze za naszego życia podróż na inne planety zajmie nam tylko kilkadziesiąt sekund.
Zespół jest posiadaczem wielu prestiżowych nagród, a ich krążek "A beautiful lie" został sprzedany w liczbie miliona kopi i otrzymał status platynowej płyty.


Ciekawostką może być fakt, że 7 grudnia 2011 roku zespół pobił Rekord Guinnessa w kategorii "Najdłuższa trasa koncertowa zespołu rockowego" grając 309 koncertów w ciągu dwóch lat.
Jednak na tym nie kończą się nietypowe osiągnięcia zespołu. Pierwsza kopia singla "Up In The Air" została wysłana w kosmos z Cape Canaveral na Florydzie. Singiel poszybował na pokładzie rakiety Falcon 9 przenoszącej kapsułę Dragon i wylądował w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. To się nazywa rozmach w promowaniu nowego materiału ;)


 Czasem dobrze jest "oderwać się od ziemi i poszybować trochę w przestworzach". Zastanawialiście się kiedyś nad tym co tak naprawdę trzyma nas na ziemi? Grawitacja? Nie sądzę...Wystarczy tylko "zrzucić z siebie" wszystkie wymyślone problemy, niepotrzebne zmartwienia i już lekko unosimy się nad ziemią... A pomyślcie o miłości - patrzycie w oczy ukochanej osoby, dotykacie jej skóry, czujecie bicie jej serca i świat przestaje istnieć. Fruwacie już dawno nad ziemią czy tego chcecie czy nie :P
Realizujcie swoje pasje nawet jeśli będzie to wymagało podróży w kosmos. W końcu to tylko 30 Sekund Do Marsa ;) 

wtorek, 15 października 2013

Zapowiedzi i przemyślenia z Comą w tle

Kolejny jesienny dzień za oknem i kolejne doniesienia ze świata muzyki.
Otóż spieszę donieść, że już w czwartek po godzinie 20 -tej specjalnie dla Was odbędzie się wywiad z zespołem Fabryka Kości. Wywiad przeprowadzę dwa dni przed koncertem, na którym odbędzie się premiera krążka Zielona Wyspa. Mam nadzieje, że w wywiadzie uda mi się uchwycić wszystkie towarzyszące zespołowi emocje.
Oczywiście zrobię wszystko, żeby w piątek popołudniu wywiad ukazał się na blogu. Mam nadzieję, że moja rozmowa z chłopakami sprawi, że jeszcze więcej osób pojawi się na ich koncercie, bo jak już wspomniałam naprawdę warto :)
Jestem dzisiaj dosłownie nieprzytomna, niedawno wstałam po nocce w pracy i musiałam wyjść na krótki spacer bo zasypiałam przed komputerem ;)
Co powiecie na małą pobudkę z zespołem który uwielbiam od pierwszej nuty którą usłyszałam dawno temu? Zespół powstał w 1998 roku w Łodzi, a jego nazwa to zupełnie przypadkowe słowo. Ich debiutancki krążek pojawił się w 2004 roku i od razu podbiła serca słuchaczy. Tytuł pierwszej płyty to "Pierwsze wyjście z mroku" a zespół o którym mowa to oczywiście COMA.
Znakiem charakterystycznym zespołu są głębokie teksty, które trafiają prosto w serce odbiorców.


W 2006 roku ukazuje się kolejny krążek zespołu "Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków", który szybko zyskuje uznanie publiczności. Zresztą nie tylko publiczność docenia pracę zespołu. Coma dostaje "Fryderyki" za Album Roku rock/metal i Grupa Roku.
Po kilkuletniej współpracy zespół zaszył się w Jaworkach w "Muzycznej Owczarni" gdzie w ciszy i spokoju, w środku Pienin, zaczął pracę nad nowym materiałem.
W 2008 roku na rynku pojawia się kolejny krążek zespołu: "Hipertrofia" który pokrywa się platyną. Rok później zespół dostaje niesamowitą propozycję od Orkiestry Symfoników Gdańskich, aby w noc Świętojańską zagrać wspólny koncert. Efekt tej współpracy oceńcie sami, mnie przechodzą dreszcze.


17 października 2011 roku odbyła się premiera kolejnego czwartego już krążka zespołu, który tym razem celowo pozostał bez tytułu. Tydzień później płyta osiągnęła już status Złotej Płyty a singiel "Los cebula i krokodyle łzy przez wiele tygodni znajduje się w czołówce list przebojów.
W 2013 roku Coma podpisuje kontrakt z niemiecką wytwórnią earMusic/Edel czego efektem jest anglojęzyczny album "Don't set your dogs on me". Zespół ciągle jest na fali wznoszącej zaskakując nas swoimi nowymi pomysłami.
Dla mnie najcenniejsze są utwory z pierwszych płyt zespołu dlatego specjalnie dla mnie i ode mnie kawałek "Leszek Żukowski".
Zamykam oczy i nie ma świata - jest tylko perkusja, bas, gitara i ten genialny tekst...



Muzyka to fascynujące narzędzie do wyrażania uczuć i emocji. Czasem tak trudno wyrazić to co czujemy a wystarczy kilka dźwięków by zastąpić wiele słów.
I na koniec informacja dosłownie sprzed kilku sekund - 26 października będę miała przyjemność przeprowadzić wywiadowczą rozmowę z częstochowskim składem Sugerowana Cena Detaliczna ;) To będzie niezłe wyzwanie, ale czego się nie robi dla wiernych "czytaczy' mojego bloga ;)

poniedziałek, 14 października 2013

Z Armią w Podróż na Wschód

Mamy piękną jesień tego roku. Tyle kolorów wokół i do tego piękne słońce ... aż chce się żyć :)
Ostatnio na tapecie mieliśmy chłopaków z Fabryki Kości do których jeszcze wrócimy przy okazji wizyty w ich próbowni.
Dziś z kolei przyjrzymy się legendzie polskiej muzyki rockowej - zespołowi Armia.

Zdjęcie z oficjalnej strony zespołu, fot. Artur "Ogór" Dąbrowski
 Cóż możemy przeczytać o zespole w internecie? Ile portali byśmy nie przeszukali tyle razy napotkamy wzmianki o tym iż zespół został założony w 1984 roku przez trzech panów - Tomasza Budzyńskiego, Roberta Brylewskiego i Sławomira Gołaszewskiego. Największą popularność zespół zyskał w latach 90 - tych kiedy promowali swoją płytę "Legenda". Nadal jednak określany jest mianem najoryginalniejszego zespołu polskiej sceny niezależnej.
Jesienią 2012 roku wydana została nowa płyta zespołu o nazwie "Podróż na Wschód". Krążek ten zawiera kompozycje zarejestrowane na żywo na planie zdjęciowym filmu o tym samym tytule. Znajdują się na nim kompozycje wybrane z bogatego repertuaru zespołu w nowych odsłonach, często akustycznych.

Zdjęcie płyty Podróż na Wschód
Dlaczego w ogóle zdecydowałam się dziś napisać o zespole Armia?
Z prostego powodu - już 20 października o godzinie 19 - tej zespół ten wystąpi na częstochowskiej scenie w Teatrze From Poland.
Przyznaję się, że dotychczas nie miałam okazji posłuchać zespołu Armia na żywo chociaż zdarzyło mi się uczestniczyć w jednej z ich prób akustycznych. Ale to zupełnie odrębna historia ;)
Tak czy inaczej zapraszam Was serdecznie na koncert zespołu Armia już tą sobotę, a w piątek w tym samym klubie widzimy się na koncercie zespołu Fabryka Kości.
A na zakończenie dla zaostrzenia apetytu kawałek "Gdzie Ja tam będziesz Ty"

niedziela, 13 października 2013

Fabryka Kości czyli po prostu życie

Po naprawdę ciężkim dniu w pracy przyszedł czas na dzisiejszy wpis.
A dziś tak jak obiecałam opowiem Wam o wczorajszym briefingu prasowym zespołu Fabryka Kości.
Spotkanie odbyło się w clubie Barcode, który swoim wnętrzem zapewnił całej imprezie niezapomniany klimat.
Tuż po przybyciu na miejsce otrzymaliśmy materiały prasowe dotyczące zespołu oraz egzemplarz promowanego krążka, co nie ukrywam było miłą niespodzianką.
W części oficjalnej przywitał Nas manager zespołu Paweł Mielczarek. W kilku zdaniach opowiedział Nam o samym zespole i przedstawił jego członków. Następnie wszyscy skupili się na promowanym materiale.
Okładka promowanego krążka


Epka składa się z pięciu utworów, które zaraz po przybyciu do domu zostały przez nas odsłuchane ;) Próbowaliśmy podpytać zespół jak mogliby scharakteryzować graną przez siebie muzykę, jednak okazało się to nie być takie proste :) W otrzymanych materiałach prasowych czytamy wypowiedź wokalisty zespołu Remka, którą pozwolę sobie zacytować: " Od 3 lat wspólnie z załogą zastanawiamy się jak określić muzę, którą gramy. Do tej pory się to nie udało. Ale to nie jest najważniejsze. Liczy się fakt, że zajęcie to sprawia nam zajebistą przyjemność ... "
Ja ze swojej strony do tego co powiedział Remek mogę dodać, że kiedy rozmawia się z chłopakami rzeczywiście widać, że to co robią sprawia im radość. Oni w swoim towarzystwie po prostu dobrze się bawią, a przy okazji tworzą świetną muzykę czego rezultatem jest promowana epka. 
Wszystkie aranżacje oraz liryki zawarte na płycie są autorstwa zespołu, jednak znalazło się miejsce dla gościa specjalnego, którym okazał się Kordian Nowicki z zespołu Habakuk. Kordian wykonał solo gitarowe w utworze "Martwy za życia". Szata graficzna to dzieło Piotra Foksowicza, a producentem muzycznym oraz realizatorem nagrań jest Kordian Nowicki.
Po zaprezentowaniu samej epki mogliśmy spokojnie porozmawiać z członkami zespołu. Oczywiście specjalnie dla Was wykorzystałam tą możliwość i umówiłam się z chłopakami na wywiad. Panowie zaprosili mnie i mojego męża do siebie na próbę w związku z czym będziecie mogli nie tylko przeczytać zrobiony przeze mnie wywiad ale i obejrzeć filmik z próby zespołu.
Mam nadzieję, że w tych kilku zdaniach zachęciłam Was do bliższego przyjrzenia się zespołowi Fabryka Kości. Jeżeli macie ochotę zobaczyć jak brzmi ten zespół na żywo to zapraszam Was na imprezę promującą krążek "Zielona Wyspa" która odbędzie się 19 października w TFP o godzinie 19-tej. Oprócz gwiazdy wieczoru czyli zespołu Fabryka Kości wystąpią również dwa częstochowskie zespoły Diagnoza i Excursor oraz rybnicka kapela Soul Collector.
Ja oczywiście stawie się obowiązkowo na tej imprezie a już niebawem na blogu pojawi się myślę niebanalny i zupełnie nie szablonowy wywiad w całości poświęcony zespołowi Fabryka Kości.

Kochani z ostatniej chwili specjalnie dla wszystkich zainteresowanych i niecierpliwych przedpremierowy utwór z epki Zielona Wyspa
 Zielona Wyspa

  Zdjęcie z oficjalnego fanpage zespołu wykonane przez Anne Ślęzak. 



sobota, 12 października 2013

Briefing prasowy Fabryki Kości

Sobotę czas zacząć :)
Chyba dla zasady, nawet gdy piątkowy wieczór nie jest szczególnie męczący, w sobotę rano bardzo trudno zwlec się z łóżka ;)
Dziś wieczorem zostaliśmy z mężem zaproszeni do Barcode Club na briefing prasowy dotyczący premiery debiutanckiego wydawnictwa zespołu Fabryka Kości. Oczywiście w jutrzejszym wpisie podzielę się z Wami spostrzeżeniami z dzisiejszego briefingu, ale już dziś zapraszam Was na premierę ich płyty. Odbędzie się ona 19 października podczas koncertu w klubie Teatr From Poland.
Więcej na temat zespołu Fabryka Kości w jutrzejszym wpisie.
A dziś na muzyczny początek dnia zespół którego z Fabryką Kości łączy przynajmniej jeden wspólny element - manager Paweł Mielczarek. Zespół nazywa się Chaos Engine Research, a jak wyglądają ich koncerty zobaczcie sami:


Mocne gitarowe brzmienie, świetnie pracująca perkusja, a wszystko okraszone wokalami które miażdżą. Ja tu się mogę rozpisywać na ten temat, ale najlepiej sami wybierzcie się na ich koncert bo naprawdę warto. Jak tylko będą grali w Częstochowie to wcześniej Was o tym powiadomię chyba że lubicie podróże to zapraszam na oficjalny fanpage zespołu ChaosEngineResearch

Wychodząc z mojego częstochowskiego podwórka, ale pozostając w mocnych klimatach proponuję zespół Scar The Martyr


To amerykański zespół heavy metalowy założony w 2013 roku, jako poboczny projekt Slipknot. A jeśli o Slipknot mowa to nie może zabraknąć w tym miejscu kawałka który regularnie miażdży mi mózg :D Before i Forget ...


Przede mną dziś jeszcze dogrywanie basu do pewnego kawałka więc zmykam do pracy. A Wy pamiętajcie, że w przyszłą sobotę bawimy się razem w TFP na koncercie Fabryki Kości.

piątek, 11 października 2013

Muzycznie z Antoine de Saint Exupery

Piąteczek na kalendarzu, więc czas zacząć weekend :)
Od rana po głowie chodzą mi cytaty z Małego Księcia. Ta książka jest niesamowita i za każdym razem kiedy się ją czyta można dostrzec kolejne życiowe mądrości. Mam wrażenie że dorasta razem ze mną :)
Więc dziś cytaty z Małego Księcia będą moją muzyczną inspiracją, zobaczymy co z tego nam wyjdzie :)
"... dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu".
Skoro coś jest niewidoczne dla oczu to być może jest ukryte za mgłą? Może wystarczy przetrzeć okulary naszej duszy a wtedy wszystko stanie się jasne...


"Na pustyni jest się trochę samotnym. Równie samotnym jest się wśród ludzi".
Ten cytat idealnie pasuje do tego co się dzieje teraz na świecie. Ludzi wokół nas mnóstwo, ale każdy myśli wyłącznie o sobie. Spójrz na ilość swoich znajomych na facebooku albo na ilość numerów wpisanych w telefonie. A teraz pomyśl na ile z tych osób naprawdę możesz liczyć...


"Zastanawiam się - rzekł - czy gwiazdy świecą po to, żeby każdy mógł pewnego dnia znaleźć swoją".
Co w życiu jest naprawdę ważne, patrzenie czy dostrzeganie? Czasem możemy przegapić coś naprawde ważnego bo niby widzimy, ale nie dostrzegamy.


"Wiesz... gdy się jest bardzo smutnym, lubi się zachody słońca".
To zdanie powinno się zostawić bez komentarza. Z niektórymi faktami po prostu się nie dyskutuje. Tylko może czasem przydałoby nam się przebudzenie, zachód słońca trwa zbyt krótko.


Wyszła nam znów niesamowita muzyczna wyprawa wgłąb duszy :)

Za oknem piękna jesień także bierzcie swoje drugie połówki, dzieci, psa, kota, żółwia czy co tam macie w domu i wychodźcie na spacer :) Ja też spróbuję wyciągnąć mojego męża z domu przynajmniej na malutki spacerek. A może uda mi się zrobić kilka fajnych fotek ... Jeśli coś wyjdzie z mojego chytrego planu to do jutrzejszego wpisu dorzucę zdjęcia :)