Miłośnicy Diabła, Oscara Wilda i
grzybów spod częstochowskich lasów – zespół Clock Machine.
Igor Walaszek - wokal |
Na wywiad z chłopakami
umówiłam się tuż po ich koncercie, który odbył się w
częstochowskim klubie TFP. Kiedy tylko usiedliśmy na back stage
okazało się, że rozmowa nie będzie taka łatwa. Ogromne
ilości emocji które towarzyszyły zespołowi na scenie sprawiały,
że ciężko było ich przekrzyczeć :P
Na szczęście nic nie
trwa wiecznie i już po kilku minutach udało mi się zadać im kilka
pytań.
Ewa – Panowie,
spotykamy się w TFP już po raz drugi. Wiem, że wcześniej nie
mieliście okazji grać dla częstochowskiej publiczności. Jak
wrażenia?
Clock Machine – Dzisiejszy
koncert grało nam się dużo lepiej niż poprzedni. Dziś
wiedzieliśmy już na co możemy liczyć zarówno ze strony klubu jak
i publiczności. Pierwszy koncert odbył się w ramach przeglądu
Free Art Fest. Wiedzieliśmy tylko tyle, że przeszliśmy eliminacje
i mamy możliwość zagrać na żywo przed publicznością oraz
oceniającym nas jury. Pierwszy raz graliśmy w Częstochowie więc
chcieliśmy wypaść jak najlepiej, a już sama wyprawa na ten
koncert okazała się niezłym wyzwanie.
Ewa – Słyszałam, że
po koncercie szukaliście noclegu ...
Clock Machine – Z przyczyn od
nas niezależnych do Częstochowy musieliśmy przyjechać autobusem.
Z całym potrzebnym sprzętem okazało się to nie tylko wycieczką,
ale całym przedsięwzięciem logistycznym :P Tak czy inaczej
przegląd kończył się późno, a my nie mieliśmy co z sobą
począć. No i tym sposobem nad ranem wylądowaliśmy na dworcu :)
Ewa – Ale zajęliście
pierwsze miejsce razem z zespołem Sheep, więc chyba było warto.
Clock Machine – Oczywiście, że
było warto. Pojawiliśmy się na tym przeglądzie głównie po to
żeby zagrać przed częstochowską publicznością. W tym mieście
nie mamy jeszcze swoich fanów, a chcielibyśmy to zmienić.
Michał Koncewicz - gitara |
Ewa – Przygotowując
się do rozmowy z Wami zauważyłam, że w wielu miejscach piszecie o
sobie: "Czterech zdrowych chłopaków". Skąd taki zwrot,
czyżbyście byli postrzegani inaczej?
Clock Machine – (śmiech). Nie,
nikt nigdy nie mówił nam że coś z nami nie w porządku. Raczej
chodzi o zdrowy tryb życia, który chcemy propagować i namawiać
naszych fanów do ekologicznych nieprzetworzonych produktów. Świeże
owoce i warzywa, kotlety sojowe i mleczko manuka to nasza życiowa
zajawka. Wiele naszych piosenek mówi o biodegradalnym mydle.
Ewa – (śmiech). No cóż
to chyba nie była szczera odpowiedź, ale skoro tak stawiacie sprawę
to powiedzcie mi jak to było z tym waszym rzucaniem szkoły.
Przeczytałam gdzieś, że aby móc się realizować muzycznie część
z Was rzuciła szkołę, to prawda?
Clock Machine – Tak to prawda, ale
bardzo tego żałujemy. Pewnie gdybyśmy mieli możliwość cofnąć
czas postąpilibyśmy teraz inaczej.
Ewa – Czy muzyka jest
Waszą pasją ?
Clock Machine – Tak muzyka jest w
Naszym życiu najważniejsza. Codziennie się z nią budzimy i
zasypiamy. Mamy też tą przyjemność, że możemy na co dzień
realizować się w tej pasji grając koncerty dla coraz liczniejszej
grupy fanów.
Ewa – Pozostańmy zatem w
temacie koncertów. Zagraliście m.in na Orange Warsaw Festiwal, na
Woodstocku i na wielu innych dużych imprezach. Która z tych przygód
była dla Was najważniejsza.
Clock Machine – Chyba Woodstock.
Już sam fakt że udało nam się przejść eliminacje był dla Nas
sukcesem.
Ewa – Było aż tak
trudno?
Clock Machine – To nie jest
przegląd kapel podwórkowych. Tu każdy gra kawał dobrej muzyki i
teraz tylko kwestia tego kto ją lepiej zaprezentuje. A uwierz nam że
poziom był naprawdę wysoki. Mieliśmy ogromne szczęście, że
przeszliśmy eliminacje i udało nam się wystąpić przed tą
ogromną Woodstockową publicznością. To są niezapomniane
przeżycia.
Kuba Tracz - bas |
Ewa – Kuba w jednym z
wywiadów powiedział, że jesteście grupą osób, która spotkała
się w dobrym miejscu o dobrym czasie. Czy to jest sekret Waszego
sukcesu?
Clock Machine – Kiedyś
podpisaliśmy pakt z Diabłem, oddaliśmy mu swe dusze (śmiech).
Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Mieliśmy jasno sprecyzowany
cel i do niego dążyliśmy. To gdzie teraz jesteśmy zawdzięczamy
naprawdę ciężkiej pracy.
Ewa – Jesteście bardzo
młodymi ludźmi, a już osiągnęliście naprawdę dużo. Czy nie
boicie się, że przysłowiowa "woda sodowa" uderzy Wam do
głowy?
Clock Machine – Powiedziałaś, że
osiągnęliśmy naprawdę dużo, a My uważamy że to dopiero
początek. Oczywiście doceniamy to co dotychczas osiągnęliśmy i
jesteśmy z tego bardzo dumni, ale przed nami jeszcze mnóstwo pracy.
To nie czas na "gwaizdorzenie" bo żadne z Nas gwiazdy.
Piotr Wykurz - perkusja |
Ewa – Wydaliście swój
debiutancki mini album teraz czas na płytę. Kiedy możemy się jej
spodziewać na rynku? Bo słyszałam, że nagrywanie mieliście
zakończyć do 30 września.
Clock Machine – Jak zwykle to bywa
nagrywanie materiału troszkę się przeciągnęło. Jednak na chwilę
obecną możemy już z dumą powiedzieć, że materiał został
nagrany a płyta pojawi się w sklepach najprawdopodobniej w
pierwszej połowie listopada.
Ewa – Panowie naprawdę
miło było Was poznać, dziękuję Wam bardzo za rozmowę.
W imieniu całej ekipy Sober
Rock Canal życzę wielu sukcesów w życiu zawodowym oraz prywatnym.
Clock Machine – Dziękujemy
bardzo.
fot. Zibi Milo Photography |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz