poniedziałek, 29 września 2014

Na dobry początek tygodnia

Kolejny poniedziałek czas zacząć :)
Mam za sobą weekend pełen niespodzianek i chyba cieszę się że dobiegł już końca. W sobotę zalała nas fala znajomych :P a w niedzielę z samego rana telefon z pracy czy nie mogłabym przyjść. Tym sposobem po krótkiej fazie snu znów byłam na nogach, a po pracy szybki prysznic jedzenie w biegu i na próbę z zespołem. Na szczęście znów okazało się, że gitara basowa ma na mnie zbawienny wpływ. Kilka godzin próby i wyrzuciłam z siebie frustrację z całego tygodnia ;)
Niezmiernie cieszy mnie również fakt, że rozmowy które rozpoczął pan KRONOS95 dobiegły już końca. Dziękuję wszystkim znajomym i przyjaciołom za wsparcie w tym temacie. Miło wiedzieć, że blog ma tylu wiernych czytelników, którzy cenią jego rzetelność i szczerość.
Po skrótowym opisie weekendu czas na dzisiejszą gwiazdę muzyczną, a będzie to zespół SONIC SYNDICATE.
Jeszcze niedawno czytałam gdzieś, że zespół przechodzi poważny kryzys, który skutkować może jego rozpadem. Na szczęście Szwedzi znaleźli w sobie siłę do dalszego działania czego efektem jest wydany 7 lipca krążek "Sonic Syndicate". Nazwanie płyty nazwą zespołu jednoznacznie wskazuje na odrodzenie grupy, która mam wrażenie ma jeszcze wiele do zaoferowania swoim fanom.
Posłuchajmy jak radzi sobie muzycznie ta szwedzka grupa. Na początek utwór "Before You Finally Break"
https://www.youtube.com/watch?v=WjTPG7q3AR8


Pewnie macie już dość mojej słabości do melodic death metalu, ale Sonic Syndicate to naprawdę dobry przedstawiciel tego gatunku :P
Poza tym sami musicie przyznać, że to wielka sztuka łączyć krzyk z melodyjnym wokalem, dodatkowo płynnie między nimi przechodząc.
Swoją nową płytą Sonic Syndicate przyciągną uwagę zarówno otwartych na metal znawców tematu jak również dopiero raczkujących fanów gatunku.
Kolejna muzyczna propozycja to trochę starszy utwór "Enclave"
https://www.youtube.com/watch?v=76zOrUwvDRI


Ten utwór został wypuszczony na światło dzienne w 2007 roku, co bez problemu można dostrzec po samej oprawie teledysku ;) To były tak zwane inne czasy :) :) :)
Początki istnienia zespołu sięgają 2002 roku kiedy to grupa występowała pod nazwą Fallen Angels. Początkowo młodzi muzycy w pełni wzorowali się na topowych wówczas kapelach Soilwork czy In Flames. Jednak bardzo szybko wypracowali swój własny muzyczny charakter co skutkowało wydaniem debiutanckiego albumu "Eden Fire". W 2008 roku zespół wyjechał we wspólną trasę koncertową z czołowym fińskim zespołem Nightwish, dzięki czemu zjednał sobie uznanie jeszcze większej rzeszy fanów.
Na zakończenie mam dla Was utwór "Burn This City", po którego odsłuchaniu miałam na plecach ciarki.
https://www.youtube.com/watch?v=_ha6Gvq72CU


Zastrzyk energetyczny poszedł w żyły więc czas szykować się do pracy. Niestety nie ma czasu na lenistwo, trzeba pracować ... Choć może dla odmiany czeka mnie dziś coś miłego :)
Trzymajcie się ciepło i uważajcie na siebie.

sobota, 27 września 2014

Oby przeczytało to jak najwięcej osób

Nigdy nie sądziłam, że którykolwiek z moich wpisów spowoduje takie zamieszanie. Niestety przed wyjściem do pracy na mojej skrzynce mailowej pojawił się komentarz do relacji z pierwszego dnia Free Art Fest. Zespół Antaba a przynajmniej jeden z jego członków poczuł się urażony moim opisem ich koncertu. (Cały komentarz jest dostępny pod wpisem http://www.soberrockcanal.blogspot.com/2014/09/relacja-z-pierwszego-dnia-v-free-art.html ).
Nie będę się tu odnosiła do zarzutów tego pana, bo uczyniłam to już w komentarzu pod jego wpisem. Natomiast zdecydowałam się poruszyć ten temat gdyż ilość maili i wiadomości na facebooku które zastałam po powrocie z pracy mnie przerosła. Ludzie pisali, że są oburzeni tym co KRONOS95 napisał, że to dzieciak, że pewnie uważa się za idealnego muzyka, a nic sobą nie reprezentuje, itp. itd. Kolejnym szokiem były dla mnie statystyki bloga. Średnio każdy wpis czyta 300 osób, dziś jest prawie trzy razy tyle wejść i to głównie na relację z pierwszego dnia Free Art Fest.
Pewnie każdy bloger cieszył by się z takiego zainteresowania czytelników, a mnie to zmartwiło.
Od kiedy pamiętam muzyka była moją pasją i wielką miłością. Czasem wydaje mi się, że nie słucham muzyki tylko cała nią przesiąkam. W każdym utworze jestem w stanie dostrzec coś wyjątkowego, bez względu na to czy jest to zespół rockowy, metalowy czy folkowy. I kiedy mój mąż wpadł na pomysł założenia Sober Rock Canal od razu pomyślałam, że mogłabym pod tym szyldem pisać bloga muzycznego. Początkowo była to tylko zabawa, chęć wyrzucenia z siebie nadmiaru słów. Jednak kiedy blog zyskał stałych czytelników pomyślałam że można wykorzystać jego rozgłos promując np młodych wykonawców. Stąd też na blogu pojawiło się kilka wywiadów m.in z zespołami Biały Szum, czy Sugerowana Cena Detaliczna. Każdy mój wpis to oddzielna podróż po świecie muzyki. Podróż czasem sentymentalna, czasem żartobliwa, ale nigdy nie skierowana przeciwko komukolwiek.
Oprócz standardowych wpisów od czasu do czasu pojawiają się na blogu recenzje z imprez bądź koncertów. Ci którzy mnie znają czy obserwują wiedzą, że zawsze na takich imprezach pojawiam się z notesem w którym na bieżąco zapisuję swoje przemyślenia. Czasem zdarzy mi się napisać o kimś kilka słów krytyki, ale zawsze po to by ktoś wyciągnął z tego wnioski a nie po to by kogoś urazić.
Mój blog to nie miejsce do wylewania żali czy mieszania ludzi z błotem. To ma być miejsce które odwiedza się po to by pozytywnie naładować swoje akumulatory.
Jeżeli piszę recenzję z imprezy na której jeden czy drugi zespół zagrał słabo to niestety muszę o tym wspomnieć. Staram się to robić delikatnie i taktownie, aczkolwiek rzetelnie. W związku z tym nie mogę kolorować rzeczywistości, ani kierować się sympatiami czy też ich brakiem.
Z drugiej strony blog jest trochę jak pamiętnik w którym spisuje się swoje przemyślenia. Nie jestem jakimś sądem ostatecznym więc chyba nie ma sensu, aż tak przejmować się moimi słowami. Zwłaszcza jeśli uważa się tak jak pan KRONOS95 że na muzyce nie znam się w ogóle. Skoro tak jest to skąd wzięło się tyle negatywnych emocji pod moim adresem?
Nie wiem komu i dlaczego nadepnęłam na odcisk, ale myślę że ludziom przydało by się więcej pokory. 
Naprawdę jest mi przykro, że moje słowa dotyczące zespołów Antaba czy Ojszczane Mury spotkały się z taką falą krytyki, a wręcz wrogości.
Więc napiszę raz jeszcze Moi Młodzi Przyjaciele, trochę więcej pokory i skromności. Być może rzeczywiście nie jesteście takimi gwizdami za jakie się uważacie. Może trzeba jeszcze nad czymś popracować. Może ktoś zwrócił uwagę na aspekt który przegapiliście... Nigdy nie dość krytyki, jeśli jest konstruktywna. Wyciągajcie zatem wnioski a nie buntujcie się bez powodu. Zyskacie przez to więcej przyjaciół niż wrogów.
Z mojej strony to tyle w tym temacie i mam nadzieję, że nigdy już nie będzie sytuacji w której mój blog stanie się powodem niepotrzebnych, przesyconych złością dyskusji.
Zostawiam Was z utworem "Bracie" zespołu Illusion, śpijcie spokojnie
https://www.youtube.com/watch?v=Rr0EB_vdWQA


czwartek, 25 września 2014

Chaos Engine Research atakuje

Nawet sobie nie wyobrażacie jaki ciężki miałam wczoraj dzień. Ciekawa jestem jak długo jeszcze wytrzymam takie tempo. Może niedługo okaże się, że jednak jestem tylko człowiekiem i po prostu nie dam dłużej rady.
Ile razy już sobie obiecywałam, że zwolnię i trochę odpuszczę ... Ale oczywiście zawsze muszę robić za dwóch, a i tak nie wszystkim się dogodzi.
Dziś natomiast na niebie pojawiło się słońce i znów nabrałam sił :) Wróciłam z pracy do domu i zastanawiam się czy jest jakiś patent na przemycenie promieni słonecznych i używanie ich w dowolnie wybranym momencie ;)
Podobno ciepłe dni mają wrócić w październiku, ale co robić do tego czasu? Trzeba ratować się muzyką i to nie byle jaką, ale tą z najwyższej półki.
Kiedy wróciłam wczoraj do domu na facebooku przeczytałam, że we wtorkowym odcinku programu "Kuba Wojewódzki", muzycznym gościem był zespół Chaos Engine Research. Odpalam playera i duma mnie rozpiera. W komercyjnej stacji telewizyjnej, w programie oglądanym przez tysiące osób chłopaki z genialnego częstochowskiego zespołu grają utwór "Psychotic Waltz"
https://www.youtube.com/watch?v=CqJyUttgBkE


Ale to nie koniec powodów do dumy związanych z Chaosami. Otóż można już obejrzeć kolejny teledysk, tym razem nakręcony w zupełnie inny sposób. W jednym z wywiadów możemy przeczytać: "Teledysk do utworu "Psychotic Waltz" stawiał na scenariusz i stylizację, przy obrazie do "Critical Mass" postawiliśmy na energię i żywiołowość. Chcieliśmy pokazać zespół podczas gry – miało być tak jak na próbach, czyli rootsowo. Mam nadzieję, że efekt pracy kolegów przypadnie fanom do gustu. Nam bardzo się ten obraz podoba" - mówi Dariusz "Darrior" Januszewski, wokalista Chaos Engine Research".
Zobaczmy zatem jak ten obraz wygląda:
https://www.youtube.com/watch?v=O2ZT7qyUdIM



Oba powyższe utwory pochodzą z albumu "The Legend Written by an Anonymous Spirit of Silence" którego premiera już za kilka dni, a dokładnie 29 września.
Natomiast już w najbliższą sobotę, czyli 27 września zespół Chaos Engine Research zaprasza do Teatru from Poland na przedpremierowy koncert który wystartuje o godzinie 19:00. Oprócz gospodarzy na scenie zobaczymy również zespoły Noise Dicks oraz Diagnoza. Ale to nie koniec miłych niespodzianek, Chaosi donoszą - "Specjalnie dla wszystkich przyjaciół, kumpli i sympatyków naszego grania organizujemy koncert bezpłatny- jest to forma podziękowania dla wszystkich tych, którzy od początku nas wspierali".
Już chyba dłużej nie muszę Was przekonywać, że po prostu musicie tam być ;)
Plany na sobotę mamy, więc teraz zmykam się zrelaksować, żeby nabrać sił przed jutrzejszym popołudniem w pracy. Trzymajcie się ciepło i łapcie słoneczne promienie puki jeszcze możemy liczyć na ich ciepło :)

wtorek, 23 września 2014

Może uda się nie zamarznąć tej jesieni ;)

Czy ja wczoraj nie pisałam, że jesień jest moją ulubioną porą roku?
Ale nie miałam na myśli wiatru, deszczu i przenikającego na wskroś zimna. Jeśli jutro rano w drodze do pracy znów tak zmarznę to chyba się obrażę na tą "piękną polską złotą jesień" ;)
A może już nadszedł czas na ciepłe swetry i kurtki? W sumie jak wychodzę po piątej rano z domu to jest całkiem ciemno więc może by tak przemknąć przez Częstochowę w czapce zimowej, rękawiczkach i szaliku? :) :) :) Właśnie to sobie wyobraziłam i padłam ze śmiechu z samej siebie :) Ok, już się ogarniam i przechodzę do muzycznej odsłony dzisiejszego dnia. A będzie dość wyjątkowo, bo po polsku.
Rzadko piszę o polskich zespołach, ale to dlatego, że na polskim rynku muzycznym różnica między popem a rockiem stała się prawie niezauważalna. A takie klimaty w ogóle mnie nie kręcą, no chyba że jestem sama i akurat mam ochotę na coś spokojniejszego. Kiedy jednak za oknem mamy taką a nie inną aurę której towarzyszy totalny brak ochoty na cokolwiek oprócz spania to potrzebujemy muzycznego kopa w tyłek.
Nie będzie bardzo mocno i agresywnie, ale przecież nie o to chodzi, żeby zmiotło nas sprzed komputera a jedynie by wróciła nam ochota do działania.
Zespół nazywa się FUZZ, a o sobie piszą następująco - "Najbardziej niezwykła w historii FUZZ jest (nie)przypadkowość zdarzeń. To kwintesencja pasji, wiary w dźwięki i godzin spędzonych na ćwiczeniach, gdzieś w garażu".
No to posłuchajmy co udało im się stworzyć w tym garażu, utwór "Nadchodzi Czas"
https://www.youtube.com/watch?v=LfjTxSnN89s


Musicie przyznać, że brzmi to całkiem profesjonalnie i przyjemnie ;) Zawsze podchodzę do polskich produktów muzycznych z pewnym dystansem, ale tym razem naprawdę mi się podoba. Ciekawe jest też podejście samego zespołu do muzyki. Pozwólcie, że znów ich zacytuję: "FUZZ to wypadkowa nieprzespanych nocy, kiedy śnią się dźwięki. I czujesz że to chciałeś robić od zawsze. FUZZ to spełnione marzenia i dobra energia dla wielu zwykłych ludzi. Bo muzyka po to jest. FUZZ to opowieść, którą pisze czterech facetów, tylko każdy innymi słowami. Razem grają melodią myśli, doświadczeń, spotkanych ludzi i wielu dni, kiedy dzieje się czas".
Rzeczywiście, żeby spełniać marzenia nie trzeba wiele, tylko po prostu chcieć i działać. No i znaleźć obok ludzi, którzy tak jak my dążą do podobnych celów. 
https://www.youtube.com/watch?v=kpSMHiB_Ai0 


Jak w tym kawałku pracują gitarki ... miodzio :) :) :)
Zespół pracuje właśnie nad swoją płytką i mam nadzieję, że długo nie będziemy na nią czekali. Puki co możemy posłuchać Fuzz na żywo 28 września, bo wystąpią oni podczas Luxfestu w Poznaniej Hali Arena. 
Dodaje chłopaków do obserwowanych i jak tylko będą jakieś nowe wieści z ich obozu to od razu Was o tym poinformuje :)
Tymczasem zmykam się zrelaksować i jakimś cudem ogrzać. I jeśli udało by mi się jeszcze wyspać to już w ogóle byłoby super, bo jak by na to nie patrzeć o 4:40 znów muszę wstać ;)
Miłego wieczorku wam życzę :) 
 

poniedziałek, 22 września 2014

Relacja z czwartego dnia V Free Art Fest

Muszę się wyżalić - jak ja rano zmokłam i zmarzłam idąc do pracy ... Nie pomógł ani parasol ani jesienny płaszcz. Weszłam do pracy zła, zmęczona i oczywiście przeziębiona. Szybko się przebrałam i zabrałam za służbowe obowiązki. Jak to w poniedziałek rano bywa, jedna dostawa, zaraz potem druga, pełno klientów i nagle przebłysk słońca. Możecie wierzyć albo nie ale to wystarczyło, żeby przywrócić mi równowagę na resztę dnia. Uświadomiłam sobie nagle, że przecież zaczyna się moja ulubiona pora roku - jesień :) Liście przybierają piękne barwy, a powietrze pachnie wolnością :)
Zauważyliście jak różne mogą być emocje, kiedy spojrzy się na coś z innej perspektywy?
Specjalnie zaczęłam od tej historii bo będzie miała ona odniesienie do tego co działo się w sobotę w TFP. Ostatni dzień przesłuchań konkursowych, czyli kategoria FREE mnie osobiście rozczarował. Może dlatego, że naprawdę wiele sobie obiecywałam po startujących zespołach. Kategoria FREE jest niczym nie ograniczona, więc chciałam usłyszeć coś świeżego i nowatorskiego. A jak było?
   Jak zwykle rozpoczęcie imprezy przeciągało się niemiłosiernie długo, ale do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Jako pierwszy na scenie zameldował się zespół OJSZCZANE MURY. No i mieliśmy pierwszy dramat tego dnia. Napiszę szczerze, że takiej żenady chyba nikt z nas nie przewidział. Wprawdzie chłopaki mówili coś o chorobach, które nie pozwoliły im dostatecznie przygotować się do koncertu, ale to był istny dramat. Ten zespół nigdy nie był wybitnie wyróżniającym się, ale martwi mnie fakt, że chłopaków już chyba przestało bawić samo stanie na scenie. Trochę miałam wrażenie, że oni są na scenie za karę, albo przez przypadek. Chłopaki chyba czas przemyśleć swoją muzyczną drogę.
   Po stosunkowo krótkiej przerwie na scenie pojawił się zespół PUBLIC RUN z czterema gitarzystami. Z ciekawością patrzeliśmy jaki to przyniesie efekt. Okazało się, że muzycy po prostu zmieniają się na scenie grając tylko w konkretnych utworach. Oczywiście ogromny plus dla zespołu za próbę wprowadzenia czegoś nowego. Pierwszy utwór zespół zagrał tylko w trójkę - bas, perkusja i śpiewający gitarzysta. Fajnie im to wyszło, choć pan gitarzysta/wokalista musi popracować trochę nad swoim śpiewem, bo gra zawodowo ;) Kolejne utwory pozwalały nam zobaczyć i usłyszeć na scenie różnych gitarzystów i wokalistę głównego, który ma bardzo fajną barwę głosu. Chłopaki muszę jeszcze popracować nad swoimi aranżacjami, ale myślę, że jeszcze nie raz o nich usłyszymy :)
   Z numerem trzy na scenie mamy zespół SUGEROWANA CENA DETALICZNA, z którymi kiedyś miałam przyjemność przeprowadzić wywiad. No i mamy prawdziwą moc i energię punk rocka. Chylę czoła przed gitarzystą solowym który w jednym z pierwszych utworów wykręcił naprawdę przyjemną solóweczkę. Widać i słychać było, że chłopaki wyrobili się na scenie. Ich dobra zabawa szybko przeniosła się na licznie zgromadzoną widownię. Jednak tym razem widać było, że chłopaki zwracają uwagę przede wszystkim na muzykę a dopiero potem na wygłupy - brawo. Wniosek końcowy - chyba zawsze chłopaki powinni grać o tak "wczesnej" jak dla nich porze ;)
   W konkursowym przeglądzie z numerem cztery wystąpili debiutanci, zespół REGENESE. Na scenie mamy praktycznie same dziewczyny, jedyny rodzynek to chłopak grający na basie. Jako, że w jury zasiadają w większości mężczyźni i do tego dwóch z nich jest perkusistami to sami sobie dopowiedzcie jakie były ich reakcje na kobietę siedzącą za perkusją ;) Oczywiście nie dało się nie zauważyć stresu który towarzyszył debiutantom na wejściu. Na szczęście mają charyzmatyczną i zdolną wokalistkę, która kupiła mnie od pierwszego utworu. Chciało się jej słuchać i słuchać... Plus również za to, że próbowała zintegrować zespół z publiką - co zresztą świetnie jej wyszło. Jestem oczarowana i czekam na kolejne odsłony tej ekipy :)
   Kolejny wykonawca to zespół ETERNAL SPIRITIS, który mieliśmy już okazję usłyszeć kilkukrotnie. Ciekawa byłam co tym razem zaprezentuje nam ten żywiołowy skład. Niestety już na wstępie problemy z piecem gitarzysty solowego sprawiły, że musieliśmy naprawdę długo czekać na rozpoczęcie koncertu. Oczywiście dało by się o tym zapomnieć, gdyby nie fakt, że sytuacja ta spięła cały zespół. Już nie dało się odczuć tej pozytywnej energii którą się odczuwa zazwyczaj podczas ich występów. Kolejnym "problemem" zespołu jest chyba zbyt dużo muzyków na scenie co powodowało momentami straszny chaos. Trzeba by było popracować nad głośnością poszczególnych instrumentów bo puzon i trąbka przykrywały nawet perkusję. Wokalistka też niepotrzebnie musi przekrzykiwać całość przez co traci na jakości wokalu. Natomiast wstawka w której mogliśmy usłyszeć popisy basu i delikatny wokal była po prostu świetna.
   Numer sześć to zespół LEŚNE LUDKI. Można rzec, że weterani na scenie :) Panowie całkiem przyjemnie sobie poczynają. Ludzie też się świetnie bawią a nawet śpiewają razem z zespołem. Technicznie nie można nikomu z muzyków niczego zarzucić, tam każdy wie co ma robić i co grać. No ale to tak jak już wspomniałam przywilej doświadczenia życiowego i scenicznego. Nic dodać nic ująć - pełna profeska.
Ostatni  zespół wieczoru to NIGDY WIĘCEJ. Czyżby nazwa miała być adekwatna do całego wieczoru? Nic podobnego. Chłopaki wyszli na scenę i wprowadzili tak ciekawy nastrój, że chciało się ich słuchać bez końca. Sprawili nawet, że mimo ogromnego zmęczenia i bólu zatok podniosłam tyłek z siedzenia ;) Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to zbyt dużo powtórzeń w tekstach, ale to już wizja tekściarza. Dobrze, że wokalista od czasu do czasu potrafił sobie krzyknąć, to dodatkowo przykuwało uwagę. Mieszanka gatunkowa plus czysty wokal mnie przekonały w stu procentach i to był mój faworyt :)

Zanim jednak napiszę wyniki pozwólcie, że przedstawię jury:
Anita Grobelak - przewodnicząca jury, Stowarzyszenie Proartystyczne Integracja, Teatr from Poland
Ewa Malinowska - dziś jesiennie nastrojona blogerka pisząca pod szyldem Sober Rock Canal
Maciej Malinowski - muzyk, gitarzysta, twórca i realizator nagrań. Muzyka to jego pasja, a krąg ludzi których tą pasją zaraża wciąż się powiększa
Bartek Bernacki - perkusista, miłośnik dobrych muzycznych brzmień. Znamy go między innymi z występów w zespole Fabryka Kości.
Robert Mikołajczyk - perkusista zespołu Biały Szum, pasjonat częstochowskich koncertów, zwłaszcza tych odbywających się w Teatrze From Poland

A wyniki przedstawiają się następująco:
1. miejsce - LEŚNE LUDKI 
2. miejsce - NIGDY WIĘCEJ
3. miejsce - REGENESE

Nagroda publiczności:
REGENESE

sobota, 20 września 2014

Słodko gorzki smak życia

Pisząc szczerze miałam sobie zafundować przedpołudnie wolne od muzyki, ale usłyszałam pewien utwór i po prostu muszę się z Wami podzielić tym odkryciem.
Ale zanim przejdę do głównego tematu pozwólcie, że zaproszę Was na ciekawie zapowiadającą się imprezę. Otóż już dziś wieczorem w TFP kolejna konkursowa odsłona imprezy V Free Art Fest, kategoria FREE. Czyli dla każdego coś miłego :) A co dokładnie w programie? Od godziny 17 tej na scenie pojawią się zespoły - Ojszczane Mury, Public Run, Sugerowana Cena Detaliczna, Regenese, Wisielec, Eternal Spiritis, Leśne Ludki, Nigdy Więcej, Koloroton. Zapowiada się więc świetna impreza z której relację na pewno zamieszczę w kolejnym wpisie. Od razu jednak zapowiadam, że najwcześniej wpis ten pojawi się w poniedziałkowe popołudnie, gdyż jutro wyjeżdżamy do Krakowa a w poniedziałek na rano do pracy ;)
Przede mną pracowity i emocjonujący weekend ale zanim zacznę przygotowania do wieczornego szaleństwa przedstawię Wam zespół który przykuł moją uwagę dzisiejszego ranka.
No i właśnie w tym momencie dostałam wiadomość o śmierci kolejnego młodego człowieka związanego z częstochowską hip hopową sceną muzyczną. Niestety walkę z ciężką chorobą przegrał Bartek Sikora z częstochowskiego Projektu 42-200. Jedyne na co mam teraz ochotę to rzucić wszystko i po prostu wyrzucić z siebie całą tą złość i ból. Tylu młodych ludzi odchodzi ostatnio z tego świata, że coraz trudniej mi się z tym pogodzić. Najgorsza jak zwykle jest bezradność, no bo co my możemy...
Jednak zdecydowałam się dokończyć rozpoczęty już wpis, żeby nie umknął mi ten fajnie zapowiadający się amerykański debiut.
Zespół nazywa się ALAYA a utwór który przykuł dziś rano moją uwagę to "Inside", posłuchajcie:
https://www.youtube.com/watch?v=VTiJEj1TcKw


Zespół Alaya debiutuje na rynku prog metalowym krążkiem o nazwie "Thrones". I to jak debiutuje :) Ile recenzji bym nie czytała z tylu można wyciągnąć tylko jeden wniosek - najlepszy debiut tego roku. 
Oczywiście znaleźć można również maruderów którzy zarzucają zespołowi zbyt dużą rozbieżność gatunkową i brak spójności. Ale ja się z tym zupełnie nie zgodzę. Uwielbiam otwartych na muzykę i różnorodność gatunkową muzyków. Co z tego że wokalista ma typowo popowy wokal, skoro w połączeniu z typowo metalową perkusją i mocnymi gitarami brzmi to dobrze. Wszystko to kwestia aranżacji, które w odsłuchanych przeze mnie utworach tworzą spójną całość. 
Posłuchajcie sami kolejnej propozycji tego zespołu, utwór "Sleep"
https://www.youtube.com/watch?v=G7-7Mtz8WXw


Wiem, że nie wszystkich przekona ta muzyka no ale też chyba nie o to chodzi by na siłę się komuś przypodobać ;) Ja uważam, że jak na debiut to chłopaki odwalają kawał dobrej roboty. Gratuluję i trzymam kciuki za dalszy rozwój. Bo skoro pierwszy krążek tak genialnie brzmi to co będzie dalej :)
Na zakończenie tytułowy utwór płyty: "Thrones"
https://www.youtube.com/watch?v=uixLPRQO43k


Zmykam już kochani trochę się pozbierać, bo wiadomość o śmierci Bartka totalnie mnie rozbiła. 
Wniosek na dziś - Czasem warto zatrzymać się na chwilę i przemyśleć swoje życie, zanim nie będzie za późno...
Trzymajcie się ciepło

środa, 17 września 2014

Miałam ciarki już po pierwszych taktach

Czasem znienawidzone przeze mnie nocne zmiany skutkują ciekawymi przemyśleniami. Okazuje się, że to co dla niektórych jest oczywiste ja widzę zupełnie inaczej. I dziś właśnie wpis o zespole, który gatunkowo wielu z was ominęło by wielkim łukiem, ale potem bardzo byście tego żałowali. Zakochałam się w tej muzyce od pierwszego odsłuchania. I przyznaje bez bicia, że mam dreszcze przy każdym odtworzeniu utworu którym rozpocznę ten wpis.
Zespół Volumes z utworem "Erased"
https://www.youtube.com/watch?v=6GLyq_Cnthk


Zespół ten, zresztą całkiem słusznie, umieszczony jest w gatunku metalcore, czyli od razu budzi strach i przerażenie ;) Tym razem zupełnie niepotrzebnie, bo mamy tu do czynienia nie z wykrzykującymi bezmyślne słowa napaleńcami, a dojrzałymi muzykami. Kalifornijczycy mają na swoim koncie już dwa krążki, z czego ten najnowszy jest moim zdaniem prawdziwą perełką w metalcorowym gatunku. Dobrze, że chłopaki nie bali się postawić na czyste męskie wokale, które wprowadzają głębię i delikatnie łagodzą klimat. Kolejny utwór który chciałam Wam zaproponować, to "Up All Night"
https://www.youtube.com/watch?v=8kXx0BilciQ


Warto też zwrócić uwagę na brzmienie gitar, zwłaszcza solowej która co rusz wysuwa się na pierwszy plan. Słychać, że muzycy poświęcili tej kwestii dużo uwagi, bo wszystkie partie gitarowe zdają się być dopracowane w każdym szczególe. Poza tym tworzą niepowtarzalny klimat, który buduje napięcie i pozwala przenieść się do innej rzeczywistości. Najlepszym potwierdzeniem moich słów będzie utwór "Across The Bed"
https://www.youtube.com/watch?v=qLSGmNdQWLQ


Jeśli dotychczas zdarzało się Wam czytać moje wpisy nie odsłuchując wszystkich utworów to proponuję dziś zrobić wyjątek ;) Każdy z utworów płyty "No Sleep" wart jest odsłuchania. Jeśli lubicie czuć dreszcz emocji przechodzący po ciele proponuję podkręcić głośność w samochodowych lub domowych sprzętach grających i odsłuchanie przynajmniej jednego proponowanego przeze mnie utworu :)
 Dla wszystkich zainteresowanych trwającym wciąż V Free Art Festem przypominam, że już w najbliższą sobotę kolejna konkursowa odsłona tym razem kategorii Free.

A teraz pozwólcie, że będę kontynuowała błogie nic nie robienie, bo jutro popołudniu znów do pracy.
Życzę Wam miłego popołudnia i udanego wieczoru :*

poniedziałek, 15 września 2014

Relacja z trzeciego dnia V Free Art Fest

Kolejny trzeci już dzień imprezy upłynął pod szyldem hip - hop/rap.
Jeden z jurorów, których przedstawię za chwilkę, poprosił żebym napisała, że Częstochowa umiera. Skąd taka prośba? Otóż już na wejściu uderzyła nas pustka. Chyba częstochowscy fani hip hopu nie byli zainteresowani obejrzeniem i odsłuchaniem swoich kolegów, bo publikę policzyć można było na palcach jednej ręki. Ale mieliśmy nadzieję, że z upływem czasu mile zaskoczy nas napływ fanów gatunku.
Pozwólcie, że zacznę standardowo od przedstawienia jury:
Anita Grobelak - przewodnicząca jury, Stowarzyszenie Proartystyczne Integracja, Teatr from Poland
Ewa Malinowska – blogerka, Sober Rock Canal, miłośniczka różnych gatunków muzycznych
Maciej Malinowski - muzyk, gitarzysta, twórca i realizator nagrań. Muzyka to jego pasja, a krąg ludzi których tą pasją zaraża wciąż się powiększa
Dawid Muc – NML (Nie Ma Lekko)
Krzysztof Sak – Indios Bravos
Z sercami pełnymi nadziei i duszami na ramieniu przechodzimy do odsłuchiwania konkursowych składów.
Z numerem jeden na scenie pojawił się chłopak o ksywie przeVo. Pierwsze na co ja zwróciłam uwagę to mądre i zrozumiałe teksty. Dobrze, że przeVo przykłada dużą uwagę do dykcji, bo dzięki temu jego przekaz trafia prosto w serducho. Jednak jest coś o co nie do końca zadbał, mianowicie podkłady. Nie można wychodzić do publiczności nie będąc pewnym własnych bitów. Niepewny muzyk budzi w publice większą czujność, przez co bez problemu wyławia się wszystkie nawet te drobne potknięcia. I nigdy nie wolno ze sceny przyznawać się do pomyłki. Nawet jeśli takowa się pojawi podnosimy wysoko głowę i jedziemy dalej. Więcej pewności siebie PrzeVo, bo było naprawdę dobrze :)
Z numerem dwa na scenie pojawiło się czterech panów - Nidas & Szycha & Mr. Haem & Olaf. Dobrze było posłuchać ich świetnie współgrających z sobą wokali. Dało się też zauważyć większą dbałość chłopaków o podkłady i większą pewność siebie na scenie. Widać, że skład pracował nad swoim występem, bo nie gubili się na scenie, a zachowywali jak najbardziej profesjonalnie. I potrafili tuszować drobne pomyłki - brawo :)
Numerek trzy na scenie miał skład KDITS. Przed nami dwóch rymujących panów i od razu zgadujemy, że debiutujących. Widać brak obycia ze sceną i ogromny stres. Chłopaki prawie w ogóle nie mają publiki, ale jako pierwsi starają się nawiązać kontakt nawet z pojedynczymi słuchaczami. Po występie chłopaki dostał brawa między innymi od występującego wcześniej przeVo na co zareagowali następującym zdaniem - "Szacunek wykonawcy do wykonawcy jest największym szacunkiem, dziękujemy". Ja też Wam dziękuję za odwagę wyjścia na scenę i zaprezentowania się oraz życzę dużo cierpliwości i wytrwałości.
Kari to kolejny wykonawca próbujący swoich sił w kategorii hip hop/rap. Tego pana mieliśmy okazję usłyszeć już na kilku innych imprezach organizowanych w TFP. Kari ma bardzo specyficzną barwę głosu z której zrobił swoją wizytówkę. Dodatkowym atutem tego rapującego chłopaka jest fakt, że on rzeczywiście potrafi wykorzystać scenę i fakt posiadania mikrofonu w stu procentach. Poza tym nie tylko mnie podobał się jego występ bo już po pierwszych jego rymach pod sceną zebrała się spora grupa publiczności. Kari jako pierwszy opisywał nam o czym jest każdy z utworów przez co mogliśmy lepiej wczuć się w jego klimat. Dało się również usłyszeć, że Kari ciężko pracuje nad swoim głosem i rymami. Jeśli dalej będzie się rozwijał w takim tempie to już nie mogę się doczekać jego kolejnych występów.
Numer pięć zarezerwowany został przez Tasmana. To mój osobisty faworyt, bo jego występ urzekł mnie w całości. Spróbuję swoimi słowami opisać wam dlaczego i z góry przepraszam wszystkich znawców hip hopu za mało pewnie profesjonalne określenia ;) Już od pierwszych minut występu ogromny plus dla Tasmana za czyściutki wokal oraz zrobione a nie "pożyczone" bity. Chłopak naprawdę genialnie odnajdował się w podkładach i potrafił płynnie przechodzić z jednego w drugi.W ogóle zwróciłam uwagę na to że chyba pierwszy raz słyszę "nie agresywne" bity. Nie czułam się nimi przytłoczona tylko naturalnie trafiały do mnie jako jeden element razem z wokalem. Jedyny minusik i to malutki to zadyszka która uaktywniła się w końcowej fazie występu. Pracujemy nad kondycją panie Tasman ;)
Kolejny na scenie zaprezentował się Knysi wspierany przez Miksera. Od razu Knysi przeprasza za swoje chore gardło, ale jak się potem okazało zupełnie niepotrzebnie, bo dawał radę :) Bardzo dobry kontakt z publiką, która zebrała się pod sceną. Choć przyznaję, że im dłużej rapował tym bardziej mi się podobał. Miałam wrażenie, że od połowy występu rozśpiewał się i uwolnił głos. W ostatnim utworze gościnnie pojawił się znany nam z występu m.in w debiutach Bielu. I to był zdecydowanie najlepszy utwór całego wieczoru :)
Ostatni występ kategorii hip hop/rap to Ucrew. Trzyosobowy skład rapujący i towarzyszące mu dwie tańczące panie. A przynajmniej takie odnieśliśmy wrażenie. Przed tym składem jeszcze dużo pracy, bo wokale nie współgrały z sobą, a to przy kilkuosobowych składach konieczny czynnik. Poza tym ja naprawdę nie rozumiem po co tyle przekleństw leci ze sceny, ale jeden z jurorów tłumaczył mi, że to taka subkultura. Więc przestaję się czepiać, a jedynie mam nadzieję, że kolejny występ tego składu będzie jeszcze lepszy.

Obrady upłynęły pod znakiem ciekawych i ożywionych dyskusji więc ogłaszam co następuję:
1. miejsce - KNYSI
2. miejsce - KARI
3. miejsce - TASMAN

Nagroda publiczności:
KNYSI

środa, 10 września 2014

Relacja z drugiego dnia V Free Art Fest

Drugi dzień V Free Art Fest czas zacząć :)
Panie i Panowie to nie były przelewki, to była METALIZACJA DŹWIĘKU. Tu już nie było mowy o delikatnych wokalach i spokojnych gitarowych solóweczkach. Tym razem ze sceny leciały iskry, a panowie akustycy robili wszystko by ocalić nagłośnienie przed spaleniem ;)
Zanim jednak opiszę co tam się tak naprawdę działo, przedstawię jury, które oceniało kategorię Metalizacja Dźwięku.
Anita Grobelak - przewodnicząca jury, Stowarzyszenie Proartystyczne Integracja, Teatr from Poland
Ewa Malinowska – blogerka, Sober Rock Canal
Maciej Malinowski - muzyk, gitarzysta, twórca i realizator nagrań. Muzyka to jego pasja, a krąg ludzi których tą pasją zaraża wciąż się powiększa
Szymon Kluszewski – Art Sajmon  
Robert Mikołajczyk - perkusista zespołu Biały Szum, pasjonat częstochowskich koncertów, zwłaszcza tych odbywających się w Teatrze From Poland.
   Na pierwszy metalowy ogień wyszedł zespół ANTITHESIS, który kazał na siebie czekać prawie godzinę. Problemy techniczne sprawiły, że czekaliśmy na ten koncert jak na zbawienie. I prawdę pisząc pierwszy utwór był chyba najlepszym co miał nam do zaoferowania zespół Antithesis. Mieliśmy wrażenie, że każdy kolejny utwór jest grany chaotycznie trochę bez pomysłu. Być może panowie jeszcze szukają swojego muzycznego stylu, więc trzymamy kciuki i czekamy na kolejną odsłonę Antithesis.
Dla odmiany po naprawdę krótkiej przerwie na scenie pojawił się drugi zespół KAC ESCAPE. Od pierwszych minut miłe zaskoczenie, bo chłopaki pisząc kolokwialnie łojili aż miło :) Ogromy plus ode mnie dla wokalisty, który robił wszystko żebyśmy mogli zrozumieć każde wykrzyczane przez niego słowo. Nie da się też nie wspomnieć o świetnym gitarzyście, który grał solówkę z gitarą przełożoną za głowę :P Mimo, że panowie bawili się stylami muzycznymi, wszystko było doskonale wyważone - ogromne brawa.
Następny zespół GANTZNA znany był nam już z występu pół roku temu na Debiutach From Poland. I jeśli chodzi o instrumentarium to jak najbardziej panowie dają radę. Ale tak jak pół roku temu i tym razem ich słabym punktem jest wokal. Przyznaję, że było już znacznie lepiej niż na debiutach, ale nadal dużo pracy przed wokalistą. Mam nadzieję, że zespół Gantzna będzie się dalej rozwijał i następnym razem rzuci nas na kolana :)
Kolejna metalowa odsłona to zespół MORTE. Żeby ocenić ten konkretny zespół musiałam się maksymalnie skupić i wewnętrznie wyciszyć. Wiem, że dziwnie to brzmi w kontekście metalu, ale jak dla mnie ta konkretna kapela gra zbyt mrocznie. Na co dzień raczej stronie od takich muzycznych stylizacji, ale jako członek jury musiałam być jak najbardziej obiektywna. Na plus dla zespołu Morte na pewno przemawia zaangażowanie na scenie całego zespołu. Wszyscy starali się dać z siebie jak najwięcej. Muzycznie też chyba nie dało się im nic zarzucić, dwie gitarki świetnie z sobą współgrały. Wokal trochę mnie nie kupuje ale tak jak już wspomniałam dla mnie to zbyt mroczna odsłona.
Piąty zespół który pojawił się na scenie to DOOM SAYER, który kazał na siebie czekać tak długo, że gdyby nie moja "przymusowa" obecność na ich występie to poszłabym do domu. Przykro mi to tak wprost napisać, ale odebraliśmy to jako totalny brak szacunku dla publiki. Ale pomijając ten temat to muzycznie chyba wszystko grało, oprócz tego, że było strasznie monotonnie. Na pierwszym planie pojawiła się perkusja i to ona zdominowała cały zespół.
Ostatni na scenie pojawił się zespół DIAGNOZA i zadziałał jak plaster na rany :) Genialnie współgrający z sobą muzycy stworzyli tak niebanalny klimat, że na samo wspomnienie mam ciarki na plecach. Chłopaki przekazali nam ze sceny prawdziwą metalową dawkę pozytywnych wibracji. Najsłabszym punktem zespołu jest wokal, który ma problem z czystym śpiewaniem, ale za to jak krzyknie, to robi wrażenie :) Chłopaki robią ogromne postępy i jeśli nadal będą się rozwijali w takim tempie to ja już szykuje miejsce na półce na ich płytę :) Brawo :)

Obrady, które odbyły się bezpośrednio po koncercie były pełne ożywionych rozmów, które zaowocowały następującymi wynikami:
1. miejsce - DIAGNOZA
2. miejsce - KAC ESCAPE
3. miejsce - MORTE

Nagroda publiczności:
DOOM SAYER i MORTE 

sobota, 6 września 2014

Relacja z pierwszego dnia V Free Art Fest

Wczoraj mieliśmy przyjemność zasiąść w jury piątej już odsłony Free Art Festu. Oprócz standardowej oceny zespołów specjalnie dla Was przygotowałam dokładną relacje z całej imprezy. Oczywiście na końcu wpisu umieszczę również wyniki pierwszej kategorii, czyli Free Rock.
Zanim jednak przejdę do opisu pierwszego zespołu pozwólcie, że przedstawię Wam skład jury.
Anita Grobelak - przewodnicząca jury, Stowarzyszenie Proartystyczne Integracja, Teatr from Poland
Ewa Malinowska - o sobie mogę napisać tylko tyle, że nadal nie wyobrażam sobie życia bez muzyki, a co za tym idzie wciąż będę dla Was pisała pod szyldem Sober Rock Canal
Maciej Malinowski - muzyk, gitarzysta, twórca i realizator nagrań. Muzyka to jego pasja, a krąg ludzi których tą pasją zaraża wciąż się powiększa
Bartek Bernacki - perkusista, miłośnik dobrych muzycznych brzmień. Znamy go między innymi z występów w zespole Fabryka Kości.
Robert Mikołajczyk - perkusista zespołu Biały Szum, pasjonat częstochowskich koncertów, zwłaszcza tych odbywających się w Teatrze From Poland
Skoro znamy już skład "loży szyderców" czas na zespoły.
Na pierwszy ogień na scenie pojawia się zespół ANTABA. Od pierwszych taktów muzyki przyszło mi do głowy, że chłopaki musieli słuchać dużo Dream Theater, bo wyraźnie dało się odczuć wpływ tego zespołu na twórczość Antaby. Ale czy była to dobra droga? Jeśli chodzi o instrumentarium to jak najbardziej, tu nie było się za bardzo czego czepiać. Oprócz oczywiście ewidentnego braku doświadczenia, ale przecież to zespół zaczynający dopiero swoją muzyczną przygodę. Natomiast dużo więcej pracy wymaga wokal, który ewidentnie jest najsłabszym ogniwem zespołu. Pomyślałam nawet, że może lepiej byłoby gdyby Antaba grała instrumentalnie, bez wokalisty... No i dość szybko moje przemyślenia zostały rozwiane gdy wokalista zapowiedział, że schodzi ze sceny by muzycy mogli zagrać utwór instrumentalny. Niestety wtedy wyszły na wierzch wszystkie niespójności i nieczystości instrumentów. Podsumowując, wiele pracy jeszcze przed chłopakami, ale droga jaką wybrali jest jak najbardziej słuszna i ja im kibicuje.
Druga w kolejności na scenie pojawiła się FUNKABRA, która była zwycięzcą tegorocznych Debiutów From Poland. Niestety tym razem już na wstępie zespół zrobił złe wrażenie każąc na siebie bardzo długo czekać. Członkowie zespołu zdawali się być zbyt zajęci sobą; zmianą strojów rozrzucaniem po scenie pluszaków, by zwracać uwagę na czekającą na ich występ publiczność. Na debiutach mówiliśmy o pozytywnym przekazie płynącym ze sceny, a wczoraj miało się wrażenie, że wokalista jest trochę zbyt pewny siebie, co negatywnie wpłynęło na odbiór całego występu. Gościem zespołu był beatboxer Michał Groszek, który fajnie się wpasował w zespołowy klimat.
W przerwie technicznej przed kolejnym koncertem musieliśmy wyjść się posilić, bo głód dał o sobie znać ;) Ale dzięki temu w dobrych nastrojach przeszliśmy do oceny kolejnych kapel :)
Przed nami występ zespołu ZNIKAJĄCY PUNKT. Tu mamy dwa wiodące wokale, damski i męski, które dobrze z sobą współgrają. Technicznie było poprawnie, ale totalnie zabrakło otwartości w stronę publiki. Przez cały występ miało się wrażenie, że zespół gra dla siebie. Wokalistka często stawała bokiem, a nawet tyłem do widowni, nie utrzymując kontaktu wzrokowego z ludźmi. Wiadomo, że ilość publiki była naprawdę mała co mogło demobilizować zespół, ale powinni pamiętać choćby o tym, że są oceniani.
Z czwartym startowym numerem pojawił się na scenie zespół P.A.G.E. Już po próbie akustycznej wiadomo było, że mamy do czynienia z ludźmi którzy profesjonalnie podchodzą do tego co robią. Od pierwszego utworu uśmiech pojawił się na mojej twarzy i nie zniknął do końca koncertu. Zespół po prostu mnie porwał swoją muzyką i przekazem płynącym z tekstów. Plus ode mnie za genialne przejścia i zwolnienia. Panowie bez tłumów publiki pod sceną dali z siebie 100% mocy. Gitarzyści rozpuścili włosy i szaleli na scenie od pierwszej do ostatniej minuty koncertu. Brawo panowie, życzę samych sukcesów.
Dłuższa chwila przerwy i mamy na scenie dobrze nam znaną częstochowską kapelę ESKALACJA. I od razu pytanie, czy pokażą coś nowego, czy czymś nas zaskoczą? Ja przyznaje, że mam z chłopakami problem, bo niby wszystko jest w miarę ok a jednak czegoś brak. Technicznie dla chłopaków ukłony, bo dwie gitary i perkusja tworzą momentami genialne kompozycje. Wokalnie panowie mają trochę problemów bo tak jak w przypadku Znikającego Punktu dwa wokale się świetnie uzupełniały tak tu Panowie trochę się rozjeżdżali. Z całą sympatią do Eskalacji i świetnej otoczki jaką wokół siebie stwarzają wciąż oczekuje się czegoś więcej.
Piąteczka na scenie to zespół o jakże oryginalnej nazwie ROMET OGAR 200. I zero przecieków.... Wiecie jakie to fajne uczucie, kiedy człowiek ma przed sobą czystą kartkę :) Nikt z jury nie wiedział o tym zespole zupełnie nic, a to co zaprezentowali na scenie sprawiło, że tyłki wszystkich członków jury i większości publiki odczepiły się od krzeseł :) Świeżość, nowatorstwo, feeling i pozytywny przekaz wręcz rzeką płynące ze sceny. W końcu mieliśmy na scenie wokalistę który cieszył się tym, że może występować dla publiczności. Zwróciłam również uwagę na ogromny dystans który muzycy mają do siebie i świata, co skutkowało świetną zabawą i genialnym koncertem.
Ostatnim zespołem, który zaprezentował się w kategorii Free Rock był KAMAN BAND z Kamilą Fijałkowską na wokalu. Patrząc na scenę nie dało się nie zauważyć, że zespół składa się z samych znanych częstochowskich muzyków pojawiających się też często na jam session. Światło na scenie przygasło i rozpoczął się istny show w wydaniu Kamili, której miało się wrażenie, że zespół służy jedynie za tło. Nie zrozumcie mnie źle, Kamila ma po prostu dominujący charakter czego nie dało się wczoraj nie zauważyć. Koncert zrobił na wszystkich niemałe wrażenie, gratulacje :)
Tak wyglądała wczorajsza odsłona Free Rocka, a jak wyniki?
Jury ogłasza co następuje:
1. miejsce zespół P.A.G.E
2. miejsce zespół ROMET OGAR 200
3. miejsce zespół KAMAN BAND

Nagroda publiczności:
Romet OGAR 200 

poniedziałek, 1 września 2014

Z innej bajki - Kasabian

Jak ja kocham nocne zmiany ... Funkcjonuje trochę na zasadzie zombiaka :P Ale jeszcze dziś i na chwilę spokój z tymi męczącymi zmianami. Dodatkowo piękna aura sprzyja mojemu totalnemu zmęczeniu, więc postanowiłam jakoś sobie pomóc ;)
Zabrzmiało to trochę tak jakbym chciała się zjarać :P Na szczęście nie potrzebuję takich dodatków by postawić się na nogi. Wolę zdrowsze i zdecydowanie przyjemniejsze sposoby, czyli muzyczny koktajl energetyczny :)
Na takie dni jak dzisiejszy najlepsza będzie mega odjechana muza totalnie od czapy :D No to startujemy:
https://www.youtube.com/watch?v=ST6nEvIEY4s


Obudziliście się trochę?
Mnie ten utwór zespołu Kasabian daje pozytywnego kopa w tyłek. Oczywiście wiem, że chłopaków z Brytyjskiej grupy nie wszyscy muszą lubić, ale i tak trzeba szczerze przyznać, że robią kawał dobrej muzy nie patrząc ani na krytykę, ani na panującą modę.
Ich debiutancki krążek wydany w 2004 roku od razu stał się hitem w całej Wielkiej Brytanii, w związku z tym posłuchajmy czym tak zachwycili ludzi.
Utwór L.S.F. pochodzący właśnie z debiutanckiego krążka powinien spodobać się nawet największym marudom muzycznym ;)
https://www.youtube.com/watch?v=yYYp5-mGQRI


Takie dźwięki wysyłają mnie mentalnie do czasów młodości moich rodziców. I tworzą mi się w głowie jakieś obrazy taty w spodniach typu dzwony i mamy z kwiatami we włosach :D
I po co mi zielsko? Bez tego mam nieźle :D :D :D
Ale wracając do samego zespołu Kasabian to 9 czerwca 2014 roku, czyli stosunkowo niedawno pojawiła się na rynku najnowsza ich płyta pod tytułem "48:13". Jak się domyślacie tytuł płyty jest po prostu długością trwania tego krążka. Koncepcją zespołu było maksymalne uproszczenie albumu zgodnie z zasadą "less is more". Warto również zaznaczyć, że już w tydzień po wydaniu album "48:13" trafił na pierwsze miejsce listy najlepiej sprzedających się albumów w Wielkiej Brytanii. Na zakończenie posłuchajmy zatem singla promującego to wydanie. Utwór "Bumblebeee"
https://www.youtube.com/watch?v=hjUA_e0ZG_U


I jak się wam podobała to wycieczka muzyczna? Mnie zdecydowanie poprawił się nastrój i drastycznie wręcz powiększyła ilość endorfin w organizmie :)
Za kilka godzin znów idę do pracy, więc życzę Wam zdecydowanie milszego wieczoru ;)