wtorek, 22 października 2013

Przeciwpancerna zakonnica? Czemu nie :)

Wiem, że jest już strasznie późna pora, ale dopiero wróciłam z pracy. Umyłam się, zjadłam i teraz mogę zająć się wpisem :)
Chciałam Wam opowiedzieć o zespole którego historia bardzo mnie wzruszyła, a zarazem zmobilizowała do działania. Dziś rano obejrzałam krótki reportaż na temat 14 - latka który nie bał się realizować swoich marzeń przez co teraz gra w zespole z legendą polskiego rocka.
Czy mówi Wam coś określenie Anti Tank Nun?
Tak właśnie nazwali swój zespół jego założyciele - gitarzysta, obecnie 15-letni Igor Gwadera oraz gwiazda polskiej sceny rockowej Titus (znany z zespołu Acid Drinkers).
Jak doszło do takiej "fuzji" ? Wszystko zaczęło się od nagrania które Igor wysłał do swojego idola Titusa. Ten docenił talent młodego gitarzysty i postanowił nagrać z nim wysłany przez Igora kawałek i nakręcić do niego teledysk. Jednak na jednym nagraniu się nie skończyło. "Panowie" postanowili rozpocząć zawodową współpracę i założyli zespół. W chwili obecnej na swoim koncie mają już dwie wydane płyty, oraz kilka nakręconych teledysków. Jednym z większych sukcesów zespołu jest zagrany w lutym 2013 roku w Katowicach support przed koncertem brytyjskiego gitarzysty Slasha.


W skład zespołu wchodzą jeszcze gitarzysta rytmiczny Adam "Adi" Bielczuk i perkusista Bogumił "MR BO" Krakowski.
Piękne są słowa które o Igorze powiedział Titus, a możemy je przeczytać na oficjalnej stronie zespołu. "Byłoby zbrodnią na rock and rollu nie zrobić płyty i wspólnego projektu z Igorem, a Ja zbrodni popełniać nie zamierzam".
Ujęła mnie ta historia, bo zastanawiam się jak wiele odwagi musi mieć w sobie młody człowiek, grający na gitarze, wówczas dopiero od 4 lat, żeby nagrać kawałek i wysłać go do swojego idola.  I jak fantastycznym człowiekiem okazał się Titus, który nie pozwolił temu talentowi się zmarnować. Wczytując się w tą historię dochodzę do wniosku, że nie ma w naszym życiu rzeczy niemożliwych, to tylko my sami budujemy sobie bariery i potem boimy się przez nie przejść. Ilu naszych marzeń nigdy nie spełnimy tylko dlatego, że WYDAJE nam się że nie damy rady?
A może właśnie za przykładem Igora trzeba postawić wszystko na jedną kartę i spróbować?
Jednak nie może być do końca tak kolorowo. Po obejrzeniu reportażu, o którym wspominałam na wstępie, zrobiłam jedną niepotrzebną rzecz - przeczytałam komentarze. I uwierzcie mi, że krew się we mnie zagotowała. Nie wiem czy polskie społeczeństwo jest naprawdę takie nieczułe, czy to jest zwykła zawiść. W komentarzach można było przeczytać teksty typu " Przeciętny 14-latek w Polsce widzi taką gitarę jak Gibson Flying V co najwyżej na zdjęciu w internecie, a on na niej gra... To jasne że jego starzy mają kasę. Chyba że sprzedali samochód żeby mu ją kupić, ale wątpię"  albo "Skoro on dostał się do profesjonalnego zespołu z takimi umiejętnościami to ja wysyłam swoją zagrywkę do zespołu Metalica. O, ale zapomniałem, moi starzy nie mają tyle kasy, żeby ich przekupić".
To naprawdę smutne, że nie potrafimy cieszyć się szczęściem innych, a przecież czasem wystarczy powiedzie: "Jestem z Ciebie dumny" i wszystkie bariery znikają.


Może trochę umoralniający ten mój dzisiejszy wpis, ale naprawę życie mamy tylko jedno i szkoda jest je marnować. Nie ma sensu siedzieć z gazetą przed oczami przesłaniającą nam cały świat. Walczmy o swoje marzenia, tak jak Ja walczę pisząc ten blog. Nawet nie wiecie ile radości sprawiają mi codzienne wpisy i możliwość dzielenia się z Wami swoimi muzycznymi spostrzeżeniami. Rozwijajcie swoje pasje i pamiętajcie, że przeszkody są tylko w naszych głowach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz