piątek, 1 listopada 2013

Ku przestrodze i pamięci

Dzisiejszy dzień jest dla większości ludzi w Polsce dniem zadumy, przemyśleń i wspomnień. I w takich klimatach będzie ten wpis.
Wybrałam się z mężem na długi jesienny spacer do lasu i jestem "nowym człowiekiem". Przyroda działa niezwykle kojąco na wszystkie piętrzące się w głowie problemy i zmartwienia. Dobrze jest czasem tak zdrowo się zresetować ;)
Zanim przejdę do głównego tematu, chciałabym Wam zdradzić skrywaną od jakiegoś czasu tajemnicę. Oficjalnie i w pełni świadomie informuję, iż w niedzielę o godzinie 18-tej w pewnym mega tajemniczym miejscu odbędzie się kolejne już wywiadowcze spotkanie, tym razem z zespołem "Biały Szum". Będę się starała dowiedzieć między innymi dlaczego chłopaki na każdy koncert zabierają ze sobą chirurga i czy powodem nie są słyszalne przez niektórych niezidentyfikowane szumy ;) Warto trzymać rękę na pulsie i oczekiwać publikacji tego wywiadu, bo zespół gra naprawdę dobrą muzę z gatunku ... no właśnie jak Oni sami określają muzykę którą grają - zapytam już w najbliższą niedzielę.
Teraz już przechodzimy do muzycznej gwiazdy dzisiejszego wpisu. Pomysł na opisanie akurat tego muzyka przyszedł mi do głowy tak naturalnie i spontanicznie, że nie miałam innego wyjścia. Panie Panowie przez Wami - Kurt Cobain.
Ten utalentowany chłopak przyszedł na świat 20 lutego 1967 roku, a rozgłos zyskał dzięki założonemu wraz z Kristem Novoselicem zespołowi Nirvana.
Za co ja podziwiam tego człowieka?
Za muzyczną wrażliwość i pełne oddanie temu w co wierzył. Oddał dosłownie całego siebie muzyce.
Posłuchajcie ze mną dwóch utworów zagranych podczas występu w MTV Unplugged w 1993 roku.




Już rozumiecie co niezwykłego było w tym człowieku?
On cały był muzyką.
Szkoda, że człowiek z taką muzyczną wrażliwością uwikłał się w nałóg, który w konsekwencji pchnął go do popełnienia samobójstwa.

Ku przestrodze, mogę tylko przypomnieć Wam słowa Jana Twardowskiego: "Spieszcie się kochać ludzi tak szybko odchodzą".

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz