środa, 11 czerwca 2014

Czasem trzeba posłuchać drugi raz ...

"Nic, co za­pom­niałem, nie jest war­te zapamiętania." - rzekł John Maxwell Coetzee i chyba z tego samego założenia wyszedł mój lekarz ;) Zapomniał o umówionym terminie operacji i muszę czekać jeszcze tydzień. Tym sposobem mój urlop w całości upłynie pod znakiem stresu i bezsensownego czekania, a później rekonwalescencji. Ale tak czy inaczej nie zamierzam do końca marnować tego wolnego czasu dlatego rano znów przyjęłam kolejną dawkę słonecznych endorfinek :)
Nabrałam mocy, więc zaprezentuje Wam kolejny muzyczny fenomen. Człowieka któremu poświęcę dzisiejszy wpis  nie trzeba chyba przedstawiać, bo od dawna obserwować można go na polskiej scenie muzycznej. Dotychczas jego głos usłyszeć mogliśmy kupując płyty zespołu Myslovitz, teraz przyszedł czas na odsłonę solową. Artur Rojek, bo o nim mowa, wydał właśnie swoją pierwszą solową płytę pod tytułem "Składam się z ciągłych powtórzeń".
Zawsze teksty Rojka trafiały mi prosto w serducho, były pełne przekazu i głębokiej treści. Ale kiedy odsłuchałam solową płytę Artura to musiałam szczękę zbierać z podłogi. Płyta po prostu genialnie alternatywna. I zanim podam Wam na to kilka przykładów posłuchajcie pierwszej muzycznej odsłony tej płyty; utwór "Syreny"
https://www.youtube.com/watch?v=Zcf9Wu3sy3s


Po odsłuchaniu tego kawałka od razu uśmiech zagościł na mojej twarzy. To jest właśnie twórczość która koi moje nerwy. Mądry, zdolny człowiek, który wie co chce przekazać i nie boi się ryzykować. Po spędzeniu ponad 20 lat z zespołem Myslovitz Artur nie pozwala się zaszufladkować i dobrze. Nagrał płytę osobistą, refleksyjną choć nie autobiograficzną, a najlepszym przykładem na "wolność" muzyki Rojka jest utwór "Beksa". 
https://www.youtube.com/watch?v=AYOis02tujI


No i właśnie ten utwór wywołał największe poruszenie wśród fanów oraz ogólnej publiki. Przyznaje bez bicia, że nawet ja nie wiedziałam co myśleć o takiej odsłonie twórczości Rojka. Pomyślałam nawet że chyba jednak nie tędy droga, że może po odejściu z Myslovitz Artur nie może znaleźć własnej drogi. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy systematycznie zaczęły się pojawiać kolejne utwory z solowego albumu. Teraz mogę tylko przeprosić Artura za niewiarę w jego możliwości twórcze, a Wam zaprezentować kolejną odsłonę tego albumu; "Kot i Pelikan"
https://www.youtube.com/watch?v=gmdJLpDDrfU


Mam nadzieję, że przekonałam Was do tej płyty, bo czasem trzeba wejrzeć głębiej by dostrzec oczywiste rzeczy :)
Bawcie się dobrze w ten kolejny prawie już letni wieczór ... ja zmykam na zakupy i do garów ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz