Specjalnie dla Was w krzyżowy ogień pytań wzięty został przedstawiciel zespołu Jakub Węgrzyn.
Ewa - Zacznijmy może od samego początku; powiedz mi skąd pomysł na założenie zespołu?
Ewa - A jeśli chodzi o nazwę HellHaven; kto był jej pomysłodawcą i skąd taka koncepcja?
Jakub - Nazwa zespołu powstała na gruzach pierwszzej kapeli, w której grałem. Lata, lata temu, kiedy ówczesny skład uległ degradacji postanowiliśmy zmienić nazwę (jak to w zwyczaju mają młode twory). Nasz ówczesny klawiszowiec stworzył własny wzmacniacz, który nazwał VelHaven. To wtedy wpadłem na pomysł, żeby nazwać zespół HellHaven. Pod tą nazwą i z tamtym składem graliśmy jeszcze ... kilka dni. Obecnie HellHaven zaczęło krystalizować się dopiero przy 3 w kolejności składzie, a w szczególności po dołączeniu Sebastiana. Rok 2008 jeśli dobrze pamiętam. Z tą nazwą wiąże się wiele mniej i bardziej przyjemnych historii. Pomijam fakt notorycznie przekręcanej pisowni z HellHeaven, HeelHaven (oraz niedawne mistrzostwo świata HallNeven). Powiem szczerze, chyba pierwszy raz oficjalnie, że nazwa to jedyna rzecz, która przestała być w pewnym sensie adekwatna do drogi jaką objął zespół. Nie oszukujmy się - czytając "HellHaven" mamy przed oczami 5 długowłosych facetów w obcisłych skórach grających czysty, brytyjski heavy metal. Rzeczywistość jest szalenie odmienna. Pod tym szyldem kryje się 5 chłopaków, którzy przeważnie ubrani w schludne "półgarnitury" prezentują na scenie swoje autorskie art/prog rockowe kompozycje.
Ewa - Rzeczywiście Wasza muzyka jest niepowtarzalna i ma niesamowitą głębię, w związku z tym wymaga specyficznej publiki. Nie baliście się nigdy, że będzie Wam trudno się przebić na rynku muzycznym?

Ewa - Skoro już wiemy jakie z Was gagatki to może powspominajmy :) Pamiętasz Wasz pierwszy publiczny występ?

Ewa - Myślę, że muzycznej dojrzałości nie mierzy się miarą lat, więc powiedz mi czym jest dla Was jako zespołu muzyka?
Czy muzyka jest Waszą pasją, hobby czy może sposobem na życie?
Jakub - Czym jest pasja - wiem. Czym jest hobby - wiem. Ale sposób na życie? Rozumiem, że chodzi tutaj o źródło nie tyle przyjemności i zabawy, co utrzymania. W takim razie nie. Muzyka nie jest dla nas sposobem na życie. To życie jest dla nas sposobem na muzykę. Chociaż zabawy i radości jest tutaj ogrom, muzykowania wymaga (wbrew prawom fizyki) większej ilości energii na początku, niż dostaje się na koniec. Dlaczego tak jest? Bo niestety ludzie, potencjalni słuchacze nie zdają sobie sprawy z ogromu procesów, prac, wyrzeczeń które stoją za każdym utworem, teledyskiem, koncertem. Za bardzo przyzwyczailiśmy się do "sztuki z komputera", dostępnej od razu, za darmo, po jednym kliknięciu, bez ruszania się z domu. Nie krytykuję tego, bo sam z tego korzystam (dużo też naszych utworów w taki sposób udostępniamy). Warto jednak być chociaż świadomym, że ta wartość dodana jest tworem człowieka. Warto pamiętać, że zespoły grające na żywo to coś znacznie więcej, niż jeden człowiek operujący dźwiękami z komputera. Z całym szacunkiem do nowoczesnej muzyki, która również ma sobą wiele do zaoferowania. Mimo wszystko to nas kręci i bez względu ile by tego nie było - zawsze warto grać, tworzyć, spotykać się i dawać ludziom coś od siebie. To jest bezcenne. Tego nie da się położyć na wadze i skategoryzować, porównać. Muzyka to nie chłodna kalkulacja, to nie sama matematyka (chociaż to wielcy matematycy są ojcami nut i dźwięków). Muzyka jest dla nas hobby, jest pasją, jest spełnieniem marzeń. Jest narkotykiem, jest jak dobry sex. Jest sposobem na całe zło świata :)
Kochani moi z racji tego, że wywiad zawiera dużo bardzo ciekawych wątków, których nie chciałam usuwać zapraszam Was już jutro na drugą część.
Dowiecie się między innymi jak zespół radzi sobie z drobnymi potknięciami i jak przebiegała praca w studiu nagrań. Zapraszam serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz