środa, 26 lutego 2014

Wywiad z HellHaven część 2

Ciąg dalszy maglowania .... ;)
Ewa - Wiem, że w życiu nie zawsze bywa kolorowo. Powiedz czy mieliście w zespole taki moment, kiedy czuliście, że chyba to się nie uda?
Jakub - Nigdy nie było tak, że wszyscy powiedzieli: "to koniec". Bywało tak i bywa nadal, że czasami aby zrobić jeden krok w przód, trzeba pokonać dwa kroki w tył. Wiele lepszych i gorszych muzyków przechodziło przez nasz zespół. Ci, którzy twierdzili "panowie, to chyba nasz koniec" opuszczali zespół, a reszta szła do przodu. Nie zawsze z podniesionym czołem (życie to nie amerykański film z pięknymi scenami slow-motion, niekończącym się magazynkiem i całusem z najładniejszą aktorką na finiszu). Wiele razy zaczynaliśmy wszystko od początku.
Ewa - Czyżby dopadały Cię wątpliwości?
Jakub - Tak, miałem chwile słabości, wycieńczenia, braku energii. Wiele razy zastanawiałem się prywatnie czy jest sens dalszej muzycznej tułaczki.Ale gdy patrzę na to co udało nam się wspólnie zrobić i jaki ogrom perspektyw przed nami - nikt nie przekona mnie, że to co robimy jest bezsensowne. Wszystkie te negatywne sytuacje w życiu zespołu pozwoliły odsiać nieprzekonanych i zostali Ci silni, którzy są świadomi wyrzeczeń i wspólnego celu, jakim jest współtworzenie HellHaven.
Ewa - Kiedy oglądałam filmik, z Waszych zmagań w studiu nagrań zauważyłam jak wiele pracy włożyliście w dopieszczanie każdego szczegółu. Powiedz, czy mimo tego wysiłku muzyka ciągle jeszcze daje Wam radość?

Jakub - Gdyby muzyka nie dawała nam radości, nikt by nie tracił na to czasu. Bo po co? Żeby się "pokazać na mieście"? Być fajnym na dzielni? Dzisiaj wystarczy wrzucić idiotyczne zdjęcie na FB. Społeczeństwo nie wymaga wielkiego artystycznego zaangażowania, aby stać się kimś. Powiem więcej - im twórczość głupsza i bardziej ułomna w swej formie, tym większa szansa na "sukces". Z tego względu wolimy grać dla własnej radości, spełnienia. A jeżeli przy tym jeszcze znajdzie się ktoś, kto zatrzyma się przy muzyce, tym wspanialej nam tworzyć. Tworząc pierwszy materiał nie spodziewałem się, że nasza muzyka aż tak przypadnie ludziom do gustu. Zrozumcie teraz jak bardzo jestem dumny i wdzięczny wszystkim tym, którzy przyłożyli ucho do naszych nagrań i zatrzymali się przy nas na dłużej.
Jeżeli chodzi o sesję nagraniową w studio - było to jedynie ukoronowanie całego procesu twórczego. Materiał na tą płytę tworzyliśmy w naszych prywatnych domowych studiach przez blisko 2 lata. To na prawdę długi okres. Brak pośpiechu w tworzeniu materiału jest dla nas punktem wyjścia. Wtedy muzyka ma czas dojrzeć, muzyk ma czas przemyśleć wszystkie aspekty pojawiające się w budowie utworu. Dużo czasu trzeba, aby nauczyć się bycia krytycznym wobec samego siebie. To chyba najtrudniejsze. Wymaga wiele poświęcenia i cierpliwości. Trzeba umieć sobie powiedzieć po kilkudziesięciu/kilkuset godzinach pracy, że robota została zrobiona dobrze, albo źle i trzeba wyrzucić wszystko do kosza, zacząć jeszcze raz. Trzeba wiedzieć na co jest Cię stać i do czego się dąży. Stąd studio traktuję jako drogę końcową. Sam pobyt w studio był bardzo dla mnie męczący z bardzo błahych powodów - z nerwów. Jeżeli pracujesz nad czymś 2 lata i nagle lądujesz w miejscu o którym myślałeś przez ostatnie 24 miesiące, po prostu się denerwujesz czy wykorzystasz ten czas najlepiej jak się da. Czy wszystko zabrzmi tak jak ma zabrzmieć i czy nie pojawią się żadne przeszkody. Summa summarum nasz pobyt w studio zaliczam do bardzo udanych. Udało nam się nie tylko dobrze nagrać utwory, ale wiele z nich uległo delikatnym szlifom i poprawkom. I nie da się pominąć, że Rysiek Kramarski, właściciel Lynx Music, o którym mowa, tworzy swoją osobą bardzo pozytywny klimat. Było to świetne zwieńczenie prac nad nowym materiałem.
Ewa - Wiem, że teraz zajmujecie się promowaniem  płytki, ale powiedz jakie są Wasze plany na przyszłość?

Jakub -   Niedawno zakończyliśmy prace nad wydaniem pełnometrażowego, profesjonalnego zapisu koncertu. Event nagraliśmy w krakowskim klubie Lizard King w 2013 roku. Całość dostępna jest na naszym kanale YT. Dodatkowo wydaliśmy DVD "Beyond The Frontier Live", które jak na razie możliwe jest do kupienia na naszych koncertach. Jeżeli wszystko się powiedzie, będzie je można kupić w kilku sieciach handlowych w całej Polsce. Na płycie znajdziecie zapis koncertu w najwyższej jakości obrazu i dźwięku, wraz z pełnym filmem "Making of Beyond The Frontier" oraz premierowo - studyjną, polskojęzyczną wersję utworu "Trauma Pana Twaina".
Dodatkowo od kilku miesięcy pracujemy w pocie czoła nad nowymi kompozycjami. Chwalę się wszem i wobec, że zyskaliśmy świetnego autora muzyki. Sebastian Najder (wokalista), który od początku przejawiał swój talent, tworząc pojedyncze riffy na poprzednie płyty, dzisiaj przechodzi do mnie z pełnymi utworami, które ściągają moją szczękę do poziomu ziemi.Płytę "Beyond The Frontier" napisałem w większości ja, z pomocą Sebastiana i naszymi ex-gitarnikami - Dawidem Miką i Maćkiem Dunin-Borkowskim. Póki co, nowe wytwory są tworzone w połowie przeze mnie i Sebastiana. To świetna wiadomość. Będzie dużo świeżości, rozwinięcia pomysłów z poprzednich płyt. Mamy już 4 rozbudowane utwory, o których możemy powiedzieć, że są jeszcze ciekawsze niż wszystko co do tej pory stworzyliśmy. Nie zabraknie rocka progresywnego, post i art rocka, kropli heavy metalu, muzyki etnicznej, oraz ... wschodnich "zelektryfikowanych" rytmów wychodzących poza art rockowe ramy. Oczywiście ostateczna ocena przypadnie słuchaczom, ale nie wcześniej jak w 2015 roku.
Ewa - Dziękuję Ci bardzo za rozmowę i w imieniu całej ekipy Sober Rock Canal życzę Wam samych muzycznych sukcesów. Jestem pewna, że jeszcze nie raz o Was usłyszymy i napiszemy :) 
Jakub - A ja w imieniu HellHaven pozdrawiam i zapraszam do zapoznania się z naszą twórczością.
Kupujcie płyty, wpadajcie na koncerty. To wszystko dla Was.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz